poniedziałek, 20 maja 2013
36. 'Ty podstępny kociaku!'
- Może jednak wrócimy do kostkowania?
Zajęczałam w końcu. Poza tym palce już zaczynały mnie boleć.
- Marudzisz! Poza tym nieźle ci idzie.
Spojrzałam na niego z miną mówiącą „taaaa jasne i jeszcze jestem świetną primą baleriną”.
- Poważnie idzie ci super. Nie jesteś może tak świetna jak ja, ale to chyba nikt taki nie jest.
Uniósł dumnie głowę pan Purdy. Wzniosłam oczy do sufitu i uśmiechnęłam się do siebie. W końcu jednak skończyliśmy na zagraniu utworu kilka razy z wywalczonym przeze mnie piórkiem. Kiedy już odłączaliśmy cały sprzęt mojemu nauczycielowi zdaje się o czymś przypomniało.
- Ekhem. Zatem jak się spisałem?
Zapytał z tym swoim szelmowski uśmieszkiem.
- No, nie najgorzej. Poza faktem, że chyba póki co odstawię pisanie sms-ów, to było super.
Powiedziałam odwieszając czarno-biało-czerwone cudo na ścianę. Poczułam ręce Ashley’a na swoich biodrach.
- Przynajmniej tak dobrze jak z naszymi gitarzystami?
Wymruczał mi do ucha i niebezpiecznie jego dłonie zaczęły błądzić po dolnych partiach mojego tułowia.
- No, powiedzmy.
Powiedziałam starając się na najbardziej błahy ton na jaki mogłam w tej sytuacji.
- Czyli… Zasłużyłem na nagrodę?
Zapytał i już poczułam jego dłoń pod bluzką. Szybko wyfiksowałam się z tego uścisku. Popatrzył na mnie zaskoczony.
- Ej, była umowa.
Udał obrażonego i zrobił dzióbek. Wygląda tak nieziemsko uroczo.
- Och, no pewnie, że była.
Powiedziałam i moja dłoń powędrowała do tylnej kieszeni dżinsów, żeby za sekundę machać przed nosem Ash’owi jego naszyjnikiem.
- Ale skoro go nie chcesz z powrotem…
Rzuciłam i udałam się w stronę drzwi.
- Osz ty!
Powiedział pan Purdy i kiedy już miałam dłoń na klamce, jednym zgrabnym ruchem przerzucił mnie na łóżko i zaczął łaskotać.
- Ash! Hahaha! Przestań!
Siliłam się jak mogłam, ale basista miał za dużą frajdę. Kiedy w końcu przestał, siedział na mnie okrakiem, a ja pod nim dalej wiłam się ze śmiechu.
- I co teraz?
Zapytał trzymając mnie za nadgarstki.
- Teraz jak grzeczne dzieci zejdziemy na obiad.
Powiedziałam słodko próbując go zgrabnie zrzucić. Cóż, tak jak Jake mógłby zacząć bywać na siłowni, to Ashley mógłby sobie czasem odpuścić. Nie był wybitnie ciężki, absolutnie! Jednak jego mięśnie sprawiały, że ciężko było mi się go z siebie pozbyć.
- Pff… Grzeczne dzieci. Ty chyba nie myślisz o sobie mały Tysonie?
Zapytał z cwaniackim uśmiechem. Jak widać nie śniło mu się ze mnie schodzić.
- No fakt. Ty też za grzecznego chłopca raczej nie robisz.
Zrewanżowałam się patrząc na niego z dołu. Nachylił się nade mną.
- To co? Niegrzeczna zabawa, niegrzecznych dzieci?
Zapytał i poczułam jak muska językiem moją szyję i zjeżdża do obojczyka. Hmmm… A jakby tak połączyć przyjemne z pożytecznym? Kiedy w końcu dotarł do moich ust nawet się nie opierałam. Nasze wargi złączyły się w gorącym pocałunku. Musi mu się podobać, bo puścił moje nadgarstki i jedną z dłoni przeniósł na moje biodro, a drugą na kark. Wykorzystałam to i nie przerywając założyłam na niego jedną z nóg i chwilę później to ja byłam na górze. Jest! Zwycięstwo! Uśmiechnęłam się przerywając pocałunek i szybko zeszłam z niego, biegiem udając się w stronę drzwi.
- Ty podstępny kociaku!
Zaśmiał się za mną i ruszył w pościg. Pędem zbiegłam po schodach do salonu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hahahahahh ale Ash dał się wrobić xD
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta, proszę jak najszybciej! :P
Heh ona i tak ulegnie. No bo niby kto mu się oprze?:-D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:-*
Hahahhahaha. :D Ciekawi Mnie, jak Ash się na Niej 'odegra' XD
OdpowiedzUsuńRozdział śmieszny i trochę słodki. :P < 3
Życzę weny ; *
Super rozdział *_*
OdpowiedzUsuńAsh dał się wykiwać xd :D
Pisz szybko nowy <3
HA HA HA DAŁ SIĘ NABRAĆ. PISZ SZYBKO KOLEJNY ;** MAM NADZIEJĘ NA JESZCZE WIĘCEJ DEVIANCTWA W ICH POKOJU I TAK JAK MÓWI SANII...KTO BY SIĘ MU OPARŁ *_*
OdpowiedzUsuńHAHAHA ;D dawaj więcej deViantów xDD rozdział jak zawsze świetny ;**
OdpowiedzUsuń