Kiedy zbiegliśmy ze schodów w salonie było puściutko. W kuchni też. Na piętrze nikogo nie słyszeliśmy.
- Ej, gdzie oni wszyscy wybyli?
Zapytałam rozglądając się po pustym mieszkaniu. CC wzruszył ramionami i podszedł do szafki ze słodkościami. Wyjął tabliczkę mlecznej czekolady.
- Nie mam pojęcia. Trudno, niech żałują.
Zachichotał. Ja wyjęłam mleko i zajęliśmy się rozpuszczaniem czekolady i łączeniem jej z mlekiem. Kiedy już się uwinęliśmy usiedliśmy wygodnie na kanapie w salonie z kubkami gorącej czekolady w dłoniach. Chłopak już chciał włączać telewizor, kiedy rzuciłam w niego telefonem komórkowym.
- Ej, za co?
Zapytał zbity z tropu.
- Dzwoń mi do Lauren, ale już. Umów się z nią na jutro.
Powiedziałam stanowczym głosem nie wznoszącym sprzeciwu. Westchnął, ale chwilę potem dał się słyszeć sygnał łączenia.
- Hej… Jak tam? Och, nie chciałem. Em.. Miałabyś może jutro czas? Spotkać się i pogadać. Może kawiarnia na Daisy’s Street? Tak? Świetnie. Pa, kochanie.
No w końcu. A niech mi coś spieprzy. Miejsce też wybrał odpowiednie. Słyszałam od Sammi, że ta kawiarnia jest śliczna.
Niecałe parę sekund po tym jak CC zakończył rozmowę, telefon znów zadzwonił.
- Tak?
Zapytał CC. W słuchawce usłyszałam tylko wrzaski zdaje się, że Ash’a.
- Jak to gdzie? W domu. Studio?! Fuck, zapomniałem! Za chwilę będę.
No tak, jak widać Christian nie ogarnął się, że mieli dziś nagranie. Ale tak późno? Jest już 20.
- Sorki mała, muszę jechać do studia.
Uśmiechnęłam się lekko.
- Nie ma problemu. Odpocznę trochę od was.
Zaśmiałam się.
- Tylko nam chaty nie rozwal.
Rzucił mi CC na pożegnanie i czochrając mi włosy na głowie, chwilę później zniknął za drzwiami. Cichy warkot sinika i cisza. Zostałam sama.
Skończyłam pić swoją czekoladę wpatrując się w okno, gdzie już zmierzchało. Zaczęłam myśleć, o tym co powiedział mi CC, o tym co zaszło i o Ashley’u. CC jest kochany i na pewno jest idealnym facetem, ale on ma Lauren. Poza tym jest moim przyjacielem i… I chyba nie chcę tego zniszczyć. A Ashley? Ostatnio bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Nie wiem co jest między nami… Ja boję się, że się w nim zakochałam. Ale przecież ja nie jestem częścią jego świata. Nie pasuję. I w dodatku póki co ja mu naubliżałam, a on stwierdził że nic o nim nie wiem. Nie jest to ta idealna historia Romea i Julii. Ale tamta noc na drzewie… Jego dotyk, dźwięk jego głosu, bicie serca… I dzisiejsze pocałunki. Najcudowniejsze pocałunki świata.
Za oknem zapadł mrok. Już 22. Chłopaki dalej siedzą w studiu. W otępieniu wstałam z kanapy i ruszyłam po schodach na piętro. Zatrzymałam się przy sypialni… Ashley’a. Cicho uchyliłam drzwi i weszłam do środka. Stałam w progu obejmując wzrokiem pomieszczenie. Jak wcześniej, panował tu porządek. Teraz było tam jedynie kilka kartek porozrzucanych na łóżku. Usiadłam na jego skraju i wzięłam w dłonie jedną z nich.
“So dear just drop the
act tonight
I'll lose my mask if you'll lose yours,
let us see what we could be for the very first time
Oh, my lady may I have this dance tonight
Oh, my lady may I have your hand tonight
We beat our shadows into the floor I'm all in tonight I'm all in
You beat your heart into mine I'm all yours tonight I'm all yours”
Ten tekst
był piękny. Czułam, że kiedy to pisał, to było właśnie to co myślał. Tak jakby
odkryć kartę jego serca. Położyłam się na łóżku z tą samą kartką w ręce i
wpatrywałam się w te kilka zapisanych linijek. On jest tak wyjątkowy. Wyraża
uczucia w słowach, które składają się w balsam dla serca. Ile bym dała, żeby
teraz tu był i zaśpiewał je. Żeby chociaż je przeczytał. Tak bardzo chcę teraz
usłyszeć jego głos. Jak mogłam mu nagadać takich bzdur w ogrodzie… W końcu
poczułam jak moje oczy stają się ciężkie. Nie puszczając skrawka papieru,
pozwoliłam im się zamknąć. Zdaje się, że Morfeusz porwał mnie w swoje objęcia. I'll lose my mask if you'll lose yours,
let us see what we could be for the very first time
Oh, my lady may I have this dance tonight
Oh, my lady may I have your hand tonight
We beat our shadows into the floor I'm all in tonight I'm all in
You beat your heart into mine I'm all yours tonight I'm all yours”
------------------------------------------------------------------
- Uroczy włamywacz.
Usłyszałam czyjś szept, co wyrwało mnie ze snu. To był Ashley. Nie otwierałam nawet oczu. Wtuliłam się bardziej w jego poduszkę. Przesiąknięta była jego zapachem. Poczułam, że Ashley delikatnie obejmuje mnie w talii i kładzie się obok. Pocałował mnie w ramię i ułożył swoją głowę tuż przy mojej. Nie wiele myśląc, przeciągając się sennie, skuliłam się w jego ramionach. Żadne z nas nie odezwało się słowem. Zasnęliśmy chwilę potem wtuleni w siebie.
GOD...NIE WIEM JAK TO OPISAĆ. PO PROSTU CUDOO *_*
OdpowiedzUsuńMOJA PURDY GIRL WŁAŚNIE ROZMARZYŁA SIĘ O TEJ SCENCE...NIEBEZPIECZNIE SIĘ ROZMARZYŁA ;** CZEKAM NA CIĄG DALSZY I MAM NADZIEJĘ ,ŻE WPADNIE MOŻE JESZCZE DZISIAJ??;***
Ojeju.. Jak słodko..<3 Mam nadzieje że będą w koncu razem.. Czekam na kolejny rozdział.. Pisz szybko bo nie zasnę.. Życzę weny.! ;***
OdpowiedzUsuńJejku jak słodziutko *.* Pisz szybko dalej !!. <3
OdpowiedzUsuńOooo. Słooodko! *___* Rozdział krótki, ale za to jaki zajebisty. < 3
OdpowiedzUsuńŻyczę weny! < 3
oooo jaka piękna końcówka *_*
OdpowiedzUsuńPisz szybko nowy rozdział <3
Mrawww to jest takie słodkie<3 napisz jeszcze jedną proszę :-*
OdpowiedzUsuńJakie słodkie ;3
OdpowiedzUsuńCzekam.