czwartek, 29 sierpnia 2013

61. 'Ja bym kupił czerwone...'


Dobra, macie potworki ^^
Za brak wcześniejszej weny, teraz naszła jej podwójna dawka ;D
Carolyn - masz zeszyty z Batmanem! Czad! :D

Ariz - no tak wyszło... Wciąga mnie samą to, co piszę xD
mortician's daugter - ten rozdział to zdaje się będzie coś dla ciebie, kochana ComaGirl (i zdradzę, ze następny również ;3); no i pozdrów mamę! ;D
Jak czytałam twój komentarz to moja mama do mnie: 'Co ty się tak szczerzysz do tego komputera? Któryś z pięciu mężów do ciebie napisał?' hahah, kocham ją i tak bardzo wyczuła, że poniekąd chodzi o BVB xD
The Deviant - miło mi ♥ Lubię sprawiać ludziom przyjemność, a to co piszę u ciebie to sama prawda! Masz świetne pomysły i styl~- jednym słowem wielki talent  ^^
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ziewnęłam i przeciągnęłam się na czarnej pościeli. Uśmiechnęłam się pod nosem widząc obok łóżka bukiet czarnych róż. Wstałam, poprawiłam włosy i zeszłam na dół.
- Cześć, chłopcy.
Przywitałam Chrisa i Ricky’ego, którzy siedzieli w salonie pochyleni nad laptopem.
- Cześć, mała.
Odpowiedzieli równocześnie wyglądając znad ekranu.
- Jak się spało?
Zapytał Chris.
- W porządku. Bardzo wygodne łóżko. Ach, i dziękuję za kwiaty. Są cudowne.
Powiedziałam uśmiechając się lekko.
- Pomysł tego romantyka, ja tylko wykonanie.
Puścił mi oko Ricky. Zachichotałam i skierowałam się do kuchni.
- Zrobić komuś kawy?
Głośno zapytałam chłopaków, na co oni odkrzyknęli, że nie. Wzruszyłam ramionami i przygotowałam sobie kubek białej kawy.
- Co tam obczajacie?
Zaświergotałam, siadając obok muzyków. Siedzieli na twitter’rze.
- Czytamy wpisy od fanów.
Odpowiedział mi wokalista.
- Wow! Spójrz na tego fanarta!
Nagle krzyknął zachwycony Ricky, pokazując nam piękny malunek olejny całego Motionless In White. Czasami fani naprawdę wysyłają swoim zespołom piękne sygnatury, rysunki, czy zdjęcia. Można co niektórym jedynie pozazdrościć talentu.
- Ej, zobacz to… Ponad 10 tysięcy wejść.
Powiedział Chris, po czym wyświetlił z profilu Black Veil Brides jakieś nagranie audio. Chwila czy to…?
- Zapierdolę ich…
Wycedziłam. Ricky i Chris spojrzeli na mnie pytająco.
- Czekaj, to twoje?!
Wrzasnął nagle Ricky, wsłuchując się i kojarząc fakty.
- No taaa… Ale to z takiej totalnie prowizorycznej sesji. Zabiję tego idiotę.
Wymamrotałam, lekko się rumieniąc. To było nagranie mojego ‘Brun’ z ostatniej sesji, kiedy byłam z Ashley’m w studio.
- Wow! Jesteś… Nosz kurwa niesamowita!
Wydarł się ponownie gitarzysta. Chris tylko patrzył na mnie z podziwem.
- Dajcie spokój, to nic wielkiego.
Powiedziałam cicho, po czym wsadziłam nos w kubek z kawą. Chwilę potem usłyszałam dźwięk mojej komórki.
- Halo?
Powiedziałam bez zastanowienia, gdyż nie raczyłam nawet spojrzeć na wyświetlacz.
- Star?
Usłyszałam po drugiej stronie niepewny głos Jake’a.
- Oh… Coś się stało?
Wymsknęło mi się nieco skołowanym tonem, po czym wróciłam do beznamiętnego głosu.
- Martwimy się o ciebie od wczoraj. Gdzie jesteś, co się działo z tobą przez noc…? Może po ciebie przyjechać?
W przeciwieństwie do Jinxx’a, Jake nie zaczął mnie opierdalać, tylko było słychać, że jest bardzo zaspany i zmartwiony.
- Spokojnie. Nic mi nie jest. Jestem u Chrisa Motionless’a.
Powiedziałam spokojnie.
- U Chri… Że co?! Jak, gdzie, kiedy?
Zaczął pytać zaskoczony Pitts.
- No jakoś tak wyszło… Dłuższa historia. Wpadnie któryś z was po mnie?
Zapytałam, bo chciałam tę rozmowę jak najszybciej skończyć. Cóż, była to faktycznie historia nie na telefon.
- Eeee… Może być CC?
Zapytał, po chwili. Zamilkłam zdezorientowana.
- Czemu akurat CC, a nie na przykład ty?
W sumie, chyba Jake był najbardziej mile widzianą przeze mnie z nich obecnie osobą.
- Powiedzmy, że tylko on nie jest pod wpływem…
Wymamrotał Jake. Alkoholicy… Ja rozumiem, że się martwią, ale czy oni wszystko muszą topić w alkoholu?!
- Ugh.. Dobra. Whatever. Wyśle mu adres SMS’em. Pa.
Pożegnałam się lekko poirytowana i siedziałam tak dłuższą chwilę wpatrując się w telefon. Teraz tam wrócę i co? I mam ot tak przebaczyć Ash’owi, czy może w ogóle się do niego nie odzywać i traktować jak powietrze? Westchnęłam ciężko, wysłałam Christianowi adres Chris’a i popatrzyłam po chłopakach z Motionless.
- Nie smutaj, mała. Będzie dobrze.
Powiedział wesoło Ricky, puszczając mi oko.
- Przecież nawet nie wiesz o co chodzi…
Cicho odburknęłam. On tylko popatrzył na mnie z politowaniem.
- A wiesz, że nie muszę? Bo prawda jest taka, że co by to nie było lepiej stawic temu czoła. Jeśli powiesz sobie ‘dam radę’, to tak będzie.
Chris spojrzał ze zdziwieniem na swojego gitarzystę.
- Kim jesteś i co zrobiłeś z Ricky’m?
Kumpel tylko wywrócił oczami.
- Ha-ha-ha. Nosz kurwa przezabawne.
Zironizował patrząc na wokalistę.
- Dzięki, panowie. Dziękuję za wszystko.
Powiedziałam uśmiechając się do nich.
- Nie ma sprawy, mała. Fajnie by było jakby nie urwał nam się kontakt.
Zagaił luźno Chris. Wyciągnęłam do niego dłoń, zabierając mu jego iPhone’a.
- Mój numer.
Powiedziałam po chwili go oddając.
- Spisz sobie Ricky. Dzwońcie jakby coś.
Dodałam z ciepłym uśmiechem.
Po pół godziny usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
- To zdaje się mój szofer.
Wymamrotałam i poszłam za Chrisem, w stronę drzwi.
- Hej, szukam…
Zaczął CC, ale kiedy tylko mnie zobaczył, nie kończąc podszedł do mnie i przytulił mnie mocno, unosząc mnie w górę.
- Jak jeszcze raz taki numer zrobisz, to cię chyba zabiję!
W końcu mi pogroził, kiedy opuścił mnie na panele w przedsionku.
- Wyluzuj. Żyję przecież.
Powiedziałam drętwo. Pożegnałam się z Chrisem i Ricky’m. CC podziękował im za zajęcie się mną, za co notabene, dostał ode mnie kuksańca w bok.
- Nie jestem dzieciakiem.
Warknęłam i ostentacyjnie wyszłam. Usłyszała za sobą tylko chichoty chłopaków z MIW i mamrotanie przekleństw bębniarza. W jednej sekundzie o czymś sobie przypomniałam.
- Zaczekaj na mnie w aucie.
Rzuciłam do Christiana, który właśnie szukał kluczyków. Napotkałam na zaskoczone spojrzenia muzyków, kiedy wracałam w stronę domu.
- Kwiaty…
Powiedziałam z uśmiechem, stając na schodkach. Chwilkę później Chris pojawił się przede mną z bukietem czarnych róż.
- Jeszcze raz dziękuję.
Dodałam, wąchając wiązankę.
- Pasują do ciebie. Nie dziękuj.
Uśmiechnął się jeszcze Ricky, po czym w reszcie odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do samochodu.
Usiadłam na siedzeniu pasażera, dzierżąc w dłoniach mroczne kwiaty.
- Ja bym kupił czerwone…
Cicho i złośliwie skomentował Christian, zza kierownicy. Nie był najwyraźniej zachwycony ani moim spaniem u Chrisa, ani kwiatami od niego.
- Trzeba było pomyśleć wcześniej.
Odgryzłam mu się, unosząc brwi w górę. Jechaliśmy tak w milczeniu. Nagle samochód się zatrzymał pod willą Brides’ów. Żadne z nas nie ruszyło się z miejsca.
- Martwiliśmy się, Star.
Powiedział w końcu CC. Widziałam, że chciał być stosunkowo mało emocjonalny, ale nie szło mu zbyt dobrze. Milczałam.
- Czemu nic nie powiedziałaś? Chociaż jednemu z nas? Czemu nie zadzwoniłaś? Myślałem, że oszaleję. Bałem się, że zrobisz coś głupiego…
Christian mówił patrząc przed siebie.
- Bałem się, że cię stracę.
Mój wzrok podniósł się z kolan i spoczął na jego brązowych tęczówkach.
- Przepraszam, ale ja… Ja nie daję sobie trochę rady ze sobą… I jeszcze ON. Zapewne siedzi tam i czeka. Mam wejść i po prostu się z nim przywitać…?
Zapytałam ironicznie.
- Po tym wszystkim co mi powiedział… On mnie zranił, rozumiesz? Mam mu jeszcze pokazać, że do niego wracam…? Jak bardzo mam się ośmieszyć, po tym jak mi naubliżał…?
Miałam zaszklone oczy, więc odwróciłam od perkusisty swój wzrok.
- Będę z tobą. Będzie tam też reszta. Poza tym, rozmawialiśmy z nim i… Ashley musi ci wyjaśnić parę spraw, a ty go wysłuchać. Chociaż tyle. Potem sama zdecydujesz co dalej.
Poczułam jego dłoń, która spoczęła na moim karku i delikatnie przeczesywała moje włosy.
- Chodźmy…
Powiedziałam baznamiętnie, otwierając drzwi pojazdu.

60. ' "Zmartiwenie" dzwoniło...? '



mortician's daugter - jak ja się kurwa stęskniłam za twoimi komentarzami! ^^ Wielbię je, nawet jak mnie w nich opierdalasz ♥
P.S. Sorki za długi odstęp czasu, ale najpierw mnie nie było, a potem nie chciało mi nic sensownego wyjść. Mam nadzieję, że to jednak nie jest takie złe :P
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Eee… Cześć…?
Lekko zawstydzona spojrzałam na niewysokiego chłopaka, który wlepiał we mnie swoje szeroko otwarte oczy.
- Ja pierdolę. Gdzieś ty tą Wenus znalazł?
Zapytał gitarzysta nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Znalazłem. Dosłownie.
Zachichotał Chris, odwieszając kurtkę na wieszak.
- Wiem, że wypiłem ‘jebane wino’, ale może jednak zaproponował byś coś ślicznej Natalie?
Podsunął sugestię Ricky’emu, złośliwie go naśladując. Ten tylko otrząsnął się i poprawił czapkę.
- Eee… Tak, właśnie. To czego się napijesz, mała? Whisky, wódka, wino wyszło…
- Może gorącej czekolady jeśli by się znalazła…?
Przerwałam chłopakowi, wymianę kolejno coraz ciekawszych trunków. On spojrzał na mnie lekko zbity z tropu.
- Chris? Masz może w tej wielkiej chacie gorącą czekoladę?
Zapytał głośno gitarzysta, wychylając się w kierunku drugiego pomieszczeni, gdzie zniknął właśnie wokalista.
- Obawiam się, że nie…
Odpowiedział Chris, wychylając się i robiąc w moją stronę przepraszające oczka.
- A tabliczkę zwykłej, mlecznej czekolady masz?
Zapytałam, korzystając z faktu, że znów gdzieś nie polazł.
- Mam. Nawet ze dwie się chyba znajdą.
Odpowiedział mi wokalista.
- To możemy sami zrobić gorącą czekoladę.
Podsunęłam pomysł, uśmiechając się lekko do panów. Oni wymienili porozumiewawcze spojrzenia, po czym przytaknęli.
- Zatem zapraszam do kuchni.
Zaanonsował Chris. Ja zdjęłam jego bluzę, żeby jej nie pobrudzić i odwiesiłam na wieszak, po czym z Ricky’m udaliśmy się do wskazanego pomieszczenia. Chris wyciągnął dwie tabliczki mlecznej czekolady, a Ricky znalazł jakiś garnek.
- Okej. To jeszcze mleko.
Powiedziałam, po czym wzięłam się do dzielenia kostek, tak by móc włożyć je do garnka.
- Jest i mleko.
Dodał gitarzysta, stawiając obok mnie karton z narysowaną krową. Wszystko wrzuciłam i wlałam do garnka, po chwili czekolada zaczęła się rozpuszczać, więc dolałam nieco mleka, żeby nie była aż tak gęsta. Po chwili już przelewałam jasnobrązową ciecz do trzech kubków.
- Łał. Wygląda smakowicie, a pachnie jeszcze lepiej.
Powiedział Chris, zaglądając mi przez ramię, na co ja się uśmiechnęłam. W całym pomieszczeniu roznosił się zapach mlecznej czekolady.
- Mmmmm…. Pychota.
Zachwycał się Ricky, kiedy już siedzieliśmy w salonie, przy włączonym MTV Rock, ciesząc się smakiem domowej, gorącej czekolady.
- Natalie, tak…?
Upewnił się chwilę później gitarzysta. Pokiwałam twierdząco głową, po czym wybuchłam śmiechem.
- Co?
Spojrzał na mnie zdezorientowany Horror.
- Masz piękny wąs od czekolady pod nosem.
Powiedziałam, zbierając nieco czekolady znad jego górnej wargi na palec. Obaj panowie zaśmiali się, po czym Ricky zamiast pozbyć się wąsika, zaczął robić durne miny.
- Milordzie, Christopherze, czy byłbyś łaskaw podać mi skrawek chusteczki?
Ja i Chris momentalnie dostaliśmy głupawki.
- Szkoda, że na co dzień tak się nie odzywasz.
Zachichotał Chris.
- Spierdalaj.
Mruknął Ricky.
- No, to już w pełni ty.
Odgryzł się Chris i znów zaczęliśmy się śmiać. Zleciał nam tak cały wieczór. Kiedy spojrzałam na zegarek dochodziła już północ. W towarzystwie chłopaków z Motionless czas leciał mi niesamowicie szybko, a co najlepsze w ogóle zapomniałam o swoim obecnym problemie i o fakcie przez który się tu znalazłam. Za oknem dało się słyszeć burzę, a po chwili wtórujący jej deszcz.
- Okej, to ja lecę pościelić ci łóżko, co…?
Zapytał Chris, po tym jak ziewnęłam, lekko się przeciągając.
- Chyba kpisz, że ja tu zostanę.
Spojrzałam na niego, jak na zawodowego wariata.
- Nie wiem, czy zauważyłaś ale jest środek nocy, a na dworze burza.
Dorzucił się Ricky.
- Choć raz w życiu gada do rzeczy.
Mruknął z uśmiechem wokalista.
- Wiesz, i to wcale nie tak, że ja też zostaję, a Chris jeszcze o tym nie wie…
Uśmiechnął się do mnie gitarzysta, mówiąc jakby jego kumpla zupełnie nie było obok. Zachichotałam, widząc skołowane spojrzenie Chrisa w tym momencie.
- No co? Mam sam wracać samochodem? Jest ciemno i burza, a ja mieszkam na drugim końcu miasta.
Wytłumaczył się beztrosko Ricky, widząc morderczy wzrok przyjaciela. Ten tylko w końcu wywrócił oczami.
- Dobra, ale śpisz w salonie.
Powiedział Cerulli, na co gitarzysta odbąknął jedynie „niech ci będzie”.
- Ale wy mnie tak jakby nie znacie.
Popatrzyłam na dwójkę siedzącą obok, a oni jedynie wzruszyli ramionami, jakby nie było to dla nich przeszkodą. W tym momencie poczułam wibracje swojej komórki. Wyjęłam ją z kieszeni. Pierwsze co zobaczyłam to po jakieś dziesięć nieodebranych połączeń od każdego z Brides’ów oraz właśnie dzwoniącego po raz –ęty Jinxx’a. Westchnęłam, ale jednak poszłam odebrać. Przeprosiłam na chwilę chłopaków z Motionless i stanęłam w przedsionku.
- Słucham?
Powiedziałam od razu, głosem kompletnie wypranym z emocji.
- Alleluja! Wiesz jak się o ciebie martwiłem?! Wszyscy się martwiliśmy! Gdzie ty jesteś, jest po północy!
Westchnęłam i wywróciłam oczami, lekko odsuwając od ucha słuchawkę w której słychac było wrzaski Jinxx’a.
- Żyję przecież, jak słyszysz.
Ucięłam jego monolog, gdyż on chciał już dalej zacząć mnie objeżdżać.
- To może chociaż się dowiem, gdzie jesteś, co królewno?
Zapytał zmartwiony i jednocześnie zirytowany tatusiek w słuchawce.
- Skończ już tatuśku, jestem zdaje się dorosła i jak widać radzę sobie. Nie mam zamiaru, przynajmniej dziś, tam wracać. A szczególnie z myślą, że ten palant zapewne tam siedzi. Niech się trochę pomartwi, nie zaszkodzi mu.
Hardo powiedziałam, po czym nacisnęłam czerwoną słuchawkę, nie czekając na odpowiedź. Westchnęłam ciężko. Już było tak fajnie. Na chwilę o tym zapomniałam. Usiadłam na parapecie okna tuż przy drzwiach i wpatrywałam się tępo w szybę, za którą deszcz bębnił o szkło.
- ‘Zmartwienie’ dzwoniło…?
Zapytał Chris stojąc we framudze, wejścia do salonu i przyglądając mi się. Nic nie powiedziałam, jedynie spuściłam wzrok by po chwili znów wlepić go w deszcz. Wokalista bez słowa podszedł do mnie i usiadł obok. Zrobił mniej więcej to samo, co na urwisku. Po prostu był. O nic nie pytał, tylko patrzył ze mną w jakiś niewidoczny punkt.
- Gdzie Ricky…?
Zapytałam po chwili milczenia.
- Trochę mu się przysnęło na fotelu.
Odpowiedział mi Chris, a ja tylko pokiwałam głową, wciąż wpatrując się w krople, które spływały po szybie.
- Jestem na niego tak cholernie wściekła… Tak bardzo się zawiodłam…
Powiedziałam znikąd, cicho tonem wyprawnym z emocji.
- Nie myśl o tym teraz. Nie ma go tu, ani żadnego z nich. Potraktuj to jak przerwę. Odetnij się od tego na chwilę.
Spokojnym głosem doradził mi chłopak, bawiąc się jednym z kolczyków w wardze.
- Chyba masz rację…
Wymamrotałam cicho. Chwilę potem oparta o szybę przymknęłam oczy. Zdaje się, że nawet mi się usnęło…
--------------------------------------------------------------------
- Gdzie? Co?
Wymamrotałam zaspana, kiedy przestałam czuć grunt pod nogami.
- Zdaje się, że nie dałaś rady dojść do łóżka, śpiochu.
Usłyszałam czyjś lekko rozbawiony głos. Był to osobnik, który niósł mnie na rękach niczym pannę młodą, którą przenosi się przez próg. Jednak ja kompletnie w tym momencie nie odbierałam informacji. Byłam już widocznie cholernie zmęczona. Ziewnęłam i wtuliłam się w chłopaka.
- Ash, zostań.
Wymamrotałam, kiedy mężczyzna ułożył mnie na łóżku.
- Jakbym miał tak na imię, to i może…
Zachichotał. Przetarłam oczy i podniosłam się nieco. No przecież! Z tego wszystkiego zapomniałam, że przecież jestem u Chrisa, a z tym debilem jestem ostro pokłócona. Nieważne, nie mam zamiaru teraz o tym myśleć.
- Sorry, się zapomniałam. Wybacz, Chris.
Powiedziałam cicho i wtuliłam się mocniej w poduszki.
- Śpij, mała. Jesteś już dziś cholernie zmęczona.
Usłyszałam ciepły głos wokalisty, poczułam jego dłoń odgarniającą mi włosy za ucho, a potem zasnęłam…

sobota, 24 sierpnia 2013

Liebster Award 5

Dostałam nominację od Any, z bloga rebel-love-song-by-ana.blogspot.com

1. Jesteś patriotą?
Oł, niezłe pytanie i (nie ukrywam) trudne. Generalnie kocham nasz kraj za wspaniałą przyrodę (Heloł, mamy morze, jeziora, góry i niziny, na terenie jednego państwa!), za wyjątkową i ciężką historię, za polskie przysmaki, a szczególnie za polskich literatów i artystów niszowych, za polskie bohemy artystyczne... Z drugiej strony nie znoszę polskiego hermetycznego zamknięcia na nowości, narzekania Polaków, malkontenctwa i cholernie bzdurnego przywiązania do religii. No i uwielbiam podróżować. Czy jestem więc patriotką...? Kocham swój kraj, jednak określiłabym siebie bardziej jako kosmopolitkę.

2. Co myślisz o tym (http://rebel-love-song-by-ana.blogspot.com/) blogu?
Myślę, że jest świetny i w sumie mam ochotę zadźgać cię tępym nożem, za nie kontynuowanie opowiadania! Cholero mała, pisałaś fan fiction, które uwielbiałam i było moim jednym z tych najbardziej ulubionych, a ty je zawiesiłaś! Od dawna mam nadzieję, że może się to w końcu ruszy, więc czekam i czekam, a tu kurwa nic! Znaleźć i zabić, to mało... Ugh... Z opierdalania, myślę tyle. Ekhem!
Poza tym, wygląd jest bardzo fajny, przyzwoite zakładki  i świetna autorka.

3. Interesujesz się psychologią i filozofią?
Tak. Obie dziedziny są bardzo ciekawe. To jak funkcjonuje ludzki mózg i to skąd biorą się nasze zachowania, jest niezmiernie fascynujące. Osobiście uwielbiam Sigmund'a Freud'a. Pisał wspaniałe rozprawy i dzieła związanie nie tylko z psychologią człowieka, ale też odnoszące się do religii, kultury, czy seksualności. Człowiek niezmiernie pojętny i błyskotliwy, oraz ciekawy.

4. Jakie jest twoje motto życiowe?
Nie będę tu nikogo, ani niczego cytować. Moje motto to po prostu być sobą, robić w życiu to co się kocha i czerpać pełnymi garściami. Żyję dla pięknych chwil, które czynią mnie szczęśliwą.

5. Najczęściej oglądasz blogi o jakiej tematyce?
Akurat z blogów, to najczęściej są opowiadania, bądź blogi ze zdjęciami. W innych przypadkach z reguły korzystam z portali, czy forów.

6. Jaka jest twoja ulubiona książka?
Nie mam jednej ulubionej. Czytam to co jest dobre i to co lubię. Jeśli kiedyś znajdę jakąś "ulubioną", na pewno zmienię zdanie.

7. Gdybyś była zwierzęciem to jakim?
Jakimś kotowatym ; )
... i najlepiej drapieżnym! Myślę, że w grę wchodziłby lew, pantera lub tygrys. Mrrr....

8. Rzecz której nigdy byś nie oddała?
Koncertowe kostki! Kostki, czy pałki, które zdobywa się na koncertach, to świetny drobiazg, który przypomina o zajebistym przeżyciu - koncercie live, a do tego należy do członka jednego z ulubionych zespołów! ^^

9. Co sądzisz o eutanazji?
Widzę, że dość kontrowersyjnie, co...? Osobiście nie widzę w tym nic złego. Nie jestem jakoś szczególnie za, ale też nie jestem za zakazem. Uważam, że jeśli ktoś cierpi i dobrowolnie chce odejść, to powinien mieć do tego prawo. To nasze życie i sami powinniśmy w 100% o nim decydować. Natomiast jeśli, ktoś leży już wręcz na łożu śmierci i dogorywa, a jego bliscy muszą patrzeć na jego bezcelowe cierpienie, również nie rozumiem dlaczego nie pozwolić takiej osobie odetchnąć i spokojnie bez bólu, odejść.

10. Czego nigdy nie zapomnisz?
Swojej pierwszej gitary i swojego debiutu teatralnego.

11. Czy jest rzecz, która samym widokiem wywołuje u ciebie uśmiech na twarzy?
Yyyy... Bilet na dobry koncert...? ^^

Pytania naprawdę świetne i z przyjemnością na nie odpowiadałam. Oryginalnie i ciekawie.
Dzięki, Ana ♥

wtorek, 20 sierpnia 2013

59. 'Cześć, jestem Chris.'


Kocham wasze komentarze, wiecie..? ;D
Sue, zabiłaś mnie tym "DO CHUJA PANA ASHLEY'A" xD
Jebłam i nie wstaję. W ogóle te wasze teksty, o ketchupach Jake'a, chociażby... Bezcenne :D
Ariz, za 'kochanego debila' - buziak ode mnie :*
No i Chimera... Tylko nie disco-polo, litości! :o
Od razu mówię, że sorki za długość, ale chciałam was jakoś zaspokoić (xD), bo jutro jadę na trip'a, Wawa - Krako - Wrocław i wracam dopiero w sobotę. Buziaki devianctwo moje ♥
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- To są chyba jakieś jaja…
Wyszeptałam cicho do siebie, patrząc zaskoczona na stojącego przede mną wytatuowanego i wykolczykowanego chłopaka.
- Cześć, jestem Chris. Może powiesz mi co cię tu sprowadza?
Zapytał uśmiechnięty chłopak. Przedstawiać się nie musiał. Zaczynam tu poważnie świrować! Najpierw poznaję całe Black Veil Brides, mieszkam z nimi, potem odkrywam romansik gitarzysty Asking Alexandria z Lauren, a teraz znajduje mnie wokalista Motionless In White nad jakimś pierdolonym urwiskiem. Kto jak kto, ale Chrisa Motionless’a to ja bym się za chuj tu nie spodziewała. Ja zaczynam chyba mieć dość tych koligacji z zespołami… Dobra, przecież on o tym nie wie i nie muszę od razu na niego najeżdżać.
- Powiedzmy, że problemy z samą sobą…
Mruknęłam w odpowiedzi na jego wcześniejsze pytanie.
- Można…?
Zapytał Chris z zamiarem dosiąścia się obok. Pokiwałam głową nawet na niego nie patrząc. Chłopak usiadł obok i milcząc razem ze mną wpatrywał się w gwieździste niebo. Milczeliśmy tak dłuższą chwilę.
- Planujesz się odezwać?
Zapytałam w końcu zerkając na niego.
- W sumie to nie. Jeśli potrzebujesz ciszy, to nie chcę tego psuć. W końcu siedziałaś tu sama, więc pewnie samotność i cisza były ci potrzebne.
A ten to jeszcze czyta w myślach…?
- To dlaczego zostałeś, skoro jesteś jakby cię nie było?
Wyrwało mi się zagmatwane pytanie. Chris zachichotał.
- Powiedzmy, że widziałem, że nie wiesz co teraz zrobić. Ja tu zostałem, bo zdaję sobie sprawę, do jak głupich rzeczy czasem ludzie się posuwają. Wiesz, jesteśmy jednak na skraju urwiska.
Odpowiedział mi spokojnie. Pokiwałam tylko głową. W sumie miał rację. Jeszcze przyszło by mi coś kompletnie durnego do głowy. Właściwie sama myśl o skoku gdzieś już mi się przewinęła.
- Więc przyszedłeś pomilczeć ze mną, żeby mnie pilnować?
Upewniłam się.
- Powiedzmy.
Uściślił Chris, podziwiając niebo.
- Przecież ty mnie nawet nie znasz.
Zaprotestowałam w końcu.
- Taaa… Tak jakby. Jesteś Natalie, prawda…?
- Czekaj, skąd ty…?
Odsunęłam się lekko, bo zrobilo się dziwnie. Przecież myśmy się nie znali.
- Chłopaki z Asking mówili, że na imprezie wczoraj u Brides’ów, Purdy przyszedł z prześliczną dziewczyną o tym imieniu. Po tym jak cię opisali, wnioskuję, że to ty.
Odezwał się Chris, wszystko wyjaśniając. Cóż, nie pamiętam, żebym widziała resztę zespołu wczoraj. Widać panowie za to zdążyli mnie obczaić z ukrycia.
- Okeeej… Nie zmienia to faktu, że i tak zrobiło się dziwnie.
Powiedziałam, parskając śmiechem. Chris mi zawtórował.
- Danny zdziwił mnie tylko faktem, że podobno ten basista, postanowił wyjść z czwórką jakiś laleczek.
Dodał marszcząc czoło muzyk.
- Czemu cię to zdziwiło?
On uśmiechnął się do mnie.
- Bo faktycznie jesteś przepiękna.
Poczułam jak momentalnie się rumienię. Rozmawialiśmy jeszcze trochę. Chris wyciągnął nieco moich problemów ode mnie. Nagle zadrżałam czując, że robi się zimno.
- Chodź, pójdziemy do mnie. Robi się chłodno.
Powiedział wokalista i zarzucił mi swoją czarną bluzę na ramiona. Bez sprzeciwu ją ubrałam i ruszyłam za nim.
- Idziemy pieszo?
Zapytałam lekko zdziwiona.
- Tak, mieszkam w sumie tuż za Hollywood Hills.
Kiedy doszliśmy do jego niewielkiej willi, Chris zatrzymał się.
- Nie zdziw się, jak na wejściu usłyszysz piękną wiązankę przekleństw. Zdaje się, że Ricky wpadł.
Powiedział, wskazując na czarnego jeep’a stojącego na podjeździe.
- Kurwa, ja pierdole, jak zawsze wpiłeś całe jebane wino. I myślisz, stary, że kurwa jacyś pierdoleni przyjaciele nie chcieli by się napić, do chuja pana, kiedy…
I urwał, kiedy mnie zobaczył. Tak właśnie powitał nas Ricky Horror, w drzwiach.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

58. 'Radzę ci kurwa spieprzać, jak najdalej.'


- Radzę ci kurwa spieprzać, jak najdalej.
Warknęłam, kiedy stanęliśmy naprzeciw siebie. Ashley momentalnie przestał się uśmiechać i patrzył na mnie skruszony. I dobrze. Niech ma teraz palant wyrzuty sumienia!
- Em… No powinienem przeprosić cię teraz… Tylko…
Zaczął się plątać. Skrzyżowałam ręce na piersi.
- ‘Powinienem’? Czyli rozumiem, że tylko tak zakładasz, hm? Tylko, co? Słucham.
Kpiarsko najechałam na basistę, który nerwowo przeczesał włosy dłonią.
- Ja nic z wczoraj nie pamiętam.
Wyrzucił w końcu z siebie. Uniosłam cwaniacko brew w górę.
- Ah, rozumiem. To co streścić ci po krótce? Proszę bardzo. Dwie cycate blondyneczki, w połączeniu z jedną rudą i jedną szatynką. Wyobraź sobie, że wszystkie wielce zainteresowane dobraniem się do twoich ciasnych spodni. Nie przypominam sobie, żeby ci to przeszkadzało. Nawet wtedy kiedy próbowałam z tobą pogadać.
Nie krzyczałam, ale mówiłam głosem na wskroś przesiąkniętym jadem i nabuzowanym do granic możliwości. I nawet nie dałam mu szansy na słówko.
- A wiesz co było najfajniejsze? Najlepszy był fakt, że nawet nie byłeś pijany. Byłeś za to na niezłym haju. I może by cię to usprawiedliwiło, ale uświadomię cię, że do tego zajebistego stanu doprowadziłeś się sam. O czymś zapomniałam…? Och, no tak. Te cztery koleżanki postanowiły potem zmienić lokal, jakoś się nie opierałeś, żeby im towarzyszyć.
Skończyłam wyrzucanie chłopakowi wszystkiego z łzami w oczach. Znacie to, kiedy gniew i złość przeradzają się w żal i gorycz? Tak właśnie to wyglądało. Ashley stał przede mną, milcząc ze spuszczoną głową. Ja tylko próbując się opanować, żeby nie wybuchnąć płaczem, bo byłoby to cholernie żałosne, oparłam się o blat kuchenny. Chłopcy za nami milczeli, tylko się przyglądając wszystkiemu. Christian westchnął, podszedł do mnie i przytulił.
- Ej, spokojnie, mała.
Szepnął.
- Świetnie. Widzę, że za to nie jesteś mi dłużna.
Wymamrotał, patrzący na nas spod byka, Ashley.
- Skoro tak bardzo wolałaś wybrać jego, czemu nie zrobiłaś tego wtedy?
Zapytał zdenerwowany basista, patrząc mi hardo w oczy.
- To nie ja przespałam się z czterema panienkami dziś w nocy!
Odkrzyknęłam mu, wyrywając się perkusiście z uścisku.
- Ale pewnie z jednym dobrym kumplem…
Wymamrotał pod nosem Purdy. Jak mógł być taki bezczelny…
- Ej, przeginasz, stary…
Spokojnie odpowiedział CC, za to mi już zaczynało brakować cierpliwości.
- A wiesz, że mogłam! I tego kurwa nie zrobiłam! Bo myślałam o tobie, ty puszczalska dziwko!
Wrzasnęłam zapłakana i tyle mnie widzieli. Wybiegłam z domu. Jakoś mało mnie teraz interesowało dokąd biegnę. Oby jak najdalej od tego domu.
Zatrzymałam się dopiero na skraju jakiegoś urwiska. Miałam teraz cholerną ochotę skoczyć. Zdaje się, że byłam gdzieś niedaleko Hollywood Hills. Nieważne… Usiadłam bezsilnie nad przepaścią i oparłam głowę na kolanach. Kurwa. Kurwa. Kurwa. To było jedyne co miałam na myśli. Co jeszcze… Może usłyszę, ż to wszystko moja wina? Jak w ogóle mógł być taki chamski, żeby od razu sugerować, że przespałam się z CC’m. Owszem, pocałowałam go, ale przecież to było w formie odciągnięcia uwagi i… zaraz pomyślałam o NIM. Nie cierpię się teraz za to. Zaprzątałam swoje myśli gościem, który teraz nawet nie za bardzo okazuje jakąkolwiek skruchę i do tego wypomina mi rzeczy, które nawet nie są prawdziwe. To jakaś parodia! Mam dość… Pieprzę takie życie. Teraz może miałabym wrócić i wpaść w objęcia Christiana, co? Albo lepiej Jake’a, skoro jest pokłócony z Ellą? Mogę zacząć się nienawidzić jeszcze bardziej…?
- Hej. Co się stało, mała?
Usłyszałam za sobą czyjś ciepły głos. Dzięki BogRu, że to nie był głos żadnego z chłopaków. Nie miałam ochoty widzieć teraz żadnego z nich.
- Sorry, nie jestem w nastroju do pogawędki.
Odburknęłam, nie podnosząc głowy z kolan.
- Może jakbyś łaskawie się do mnie zwróciła, to bym więcej zrozumiał.
Zachichotał chłopak za mną. No tak, jak mamrotałam zapłakana, z głową schowaną to nie dziwo, że mnie nie zrozumiał. Podniosłam wzrok i kiedy spoczął on na chłopaku to myślałam, że gały wyjdą mi z orbit. Się mogłam spodziewać chyba każdego, ale na pewno nie pomyślałabym o tej osobie!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zlinczujecie Zlinczujecie mnie za długość tego rozdziału, no ale ja tu chcę jakieś napięcie zbudować xD
Musiałam teraz urwać, bo by sie niespodzianka nie udała :D
Jak myślicie, kto to będzie...? ;>
Buziaki moje Devianty :****