niedziela, 11 sierpnia 2013

56. 'Wiecie może gdzie jest Purdy?'


- Co do…
Wyrwało się chicho zmieszanemu chłopakowi, na co chichocząca para zwróciła się w jego stronę. Mina blondynki momentalnie wyrażała strach.
- To… To nie tak…
Chciała coś sklecić Lauren, ale ja już wiedziałam, że Christian nie chce tego słuchać. W jego oczach malowały się ból, zawód i złość.
- Idź już.
Powiedział dobitnie, hardo patrząc dziewczynie w oczy.
- Proszę cię… Ja…
Mówiła blondynka, wyrywając się z uścisku Bena.
- Po prostu idź.
Powtórzył stanowczo CC.
- Słyszysz mała, chodź do mnie…
Dało się słyszeć komentarz uśmiechniętego muzyka AA. Perkusista nie wytrzymał, podszedł do chłopaka i uniósł go za ubranie w górę.
- Prosiłem kurwa o wyjście. Więc radzę wam szybko stąd spieprzać. Obojgu.
Wycedził wolno, prosto w twarz przestraszonego muzyka. Chwilę później po Luren i Benie na piętrze, nie było już śladu. CC stał dalej w miejscu jakby przetwarzał to co właśnie się stało. Ja cały czas obserwowałam wszystko, z progu mojego pokoju. Spokojnie podeszłam do Christiana i położyłam mu dłoń na ramieniu.
- Przepraszam…
Wydukałam cicho. On zwrócił się do mnie. Kolejny już dziś, który miał zaszklone oczy.
- Przecież to nie twoja wina.
Powiedział beznamiętnie, po czym odwrócił się i zbiegł po schodach w dół. Widziałam, że wszystko w nim buzowało. Przecież nie mogę go teraz tak zostawić… Pędem ruszyłam za nim.
Na dole cała impreza dobiegała końca. Wszędzie walały się puszki i butelki, oraz śpiący przypadkowi ludzie na podłodze, kanapach czy stołach. Kiedy już miałam wybiegać na dwór za CC’m, ktoś złapał mnie mocno w pasie.
- Andy się nim zajmie. Ty powinnaś odpocząć.
W moim uchu rozległ się głos Jinxx’a.
- Nie mogę go teraz zostawić…
Usilnie powtórzyłam na głos swoje myśli. Byłam już okropnie wykończona tym dniem. Był tak cholernie długi, a ja tak bardzo zmęczona. Nie miałam siły wyrywać się z uścisku gitarzysty. Czułam tylko łzy bezsilności płynące po moich policzkach.
- Spokojnie, Star… Spokojnie…
Cicho mówił do mnie Jinxx. Bez słowa wtuliłam się w niego najmocniej jak mogłam. Byłam wykończona. Za dużo emocji, uczuć… Za dużo łez. Chłopak westchnął, wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego pokoju. Tam położył mnie delikatnie na łóżku i przykrył kołdrą.
- Odpocznij, mała. Spróbuj zasnąć.
Szepnął i wstał. Próbowałam jeszcze kilka razy zadzwonić do CC’ego, ale ten nie odbierał połączeń. Załamałam się już kompletnie. Jeremy odgarnął mi włosy za ucho i zaczął zbierać się do wyjścia.
- Jinxx… Proszę… Nie zostawiaj mnie teraz… Nie samą…
Wychlipałam, unosząc się lekko na poduszkach. Gitarzysta usiadł obok mnie, a ja ułożyłam głowę na jego kolanach, dalej nie mogąc się uspokoić.
- Cicho… Jestem tutaj… Będzie dobrze, zobaczysz.
Powtarzał aż do znudzenia, cierpliwie Jeremy. Koniec końców wtulona w przyjaciela usnęłam.
-------------------------------------------------------------------------------
Przeciągnęłam się lekko i poczułam, ż czyjeś ręce mocniej ściskają moje biodra. Uśmiechnęłam się lekko i subtelnie pocałowałam policzek, który znajdował się tuż przy moim. Chwila… Przecież ja się wczoraj pokłóciłam z Ash’em. To co do…
- Bardzo miła pobudka, nie powiem.
Uśmiechał się do mnie Jinxx. No przecież! Wszystko powoli zaczęło mi się rozjaśniać. Po mimo, że nie piłam wczoraj zbyt wiele, nawał emocji sprawił, że kiedy zasnęłam odcięłam się od wszystkiego.
- Emm… Wybacz. Zapomniałam się trochę.
Spłonęłam rumieńcem i wplątałam się z objęć chłopaka. Dalej zastanawia mnie jak to się stało, że w końcu zasnęłam mu z głową na ramieniu, a obudziłam się między jego nogami, objęta wpół i z jego głową opartą na moim ramieniu. Nieważne… Trzeba się ogarnąć i zacząć trzeźwo myśleć. Kiedy dotarło już do mnie wszystko co wczoraj zaszło, złapałam się za głowę i przeczesałam kilka razy włosy palcami.
- Jak się czujesz, Star?
Zapytał, przeciągając się, Jinxx.
- Jak myślę o wczoraj, to tylko gorzej…
Wymamrotałam. Chłopak tylko patrzył na mnie wyczekująco.
- Dobra. Ja muszę się doprowadzić do stanu używalności.
Stwierdziłam i wyszłam do swojego pokoju, gdzie złapałam ręcznik i zamknęłam się w łazience. Wzięłam prysznic, którego bardzo potrzebowałam. No tak… Ale o wzięciu czystych ubrań to nie pomyślałam… Owinęłam się ręcznikiem i ukradkiem czmychnęłam do swojej szafy. Narzuciłam na siebie shirt’a z Batmanem i założyłam jakieś powycierane, czarne szorty. Przeczesałam szczotką mokre włosy i zeszłam na dół. Andy i CC właśnie wspólnie kończyli ogarniać salon. Skoro tylko zobaczyłam Christiana podbiegłam do niego i najpierw mocno walnęłam go w ten kudłaty łeb, żeby zaraz nie wypuszczać go z objęć.
- To było dziwne, mała.
Powiedział perkusista zbity z tropu i zastanawiający się, czy ma mnie przytulić, czy oddać mi za pierwsze.
- Jeszcze raz odwalisz mi taką akcję, to cię zabiję! Nie wiedziałam co się dzieje, gdzie byłeś i…
CC zatkał mi usta dłonią.
- Nie mówmy o wczoraj, co? Jestem i żyję, wystarczy.
Powiedział z dość wymuszonym uśmiechem. Wywróciłam oczami, ale w końcu on wrócił do sprzątania, a ja poszłam do kuchni. Tam na blacie wciąż znajdowało się pełno rozmaitych trunków. Shot z rana… Co mnie nie zabije to mnie wzmocni. Nalałam sobie do szklanki nieco Daniels’a i łyknęłam odrobinę.
- Nie za wcześnie, młoda?
Rzucił wchodzący do pomieszczenia Andy, który po drodze zabrał mi z dłoni szklankę. Posłałam mu ‘zabójcze’ spojrzenie, na co on już zdążył się zachwycać moją koszulką z Batmanem.
- Nie licz, że ci ją oddam. Za nic!
Rzuciłam, kiedy już oceniał jakość materiału mojego odzienia. Biersack udał tylko zafochaną minę i usiadł na blacie, z butelką wody w ręce. Rozmawiałam z nim chwilę na temat jego akcji odzyskiwania Christiana, kiedy planował pójść 'chuj wie gdzie' - jak to sam ujął. Nie trwało to długo bo potem chwilę później w kuchni pojawili się też Jinxx i sam CC.
- Wie ktoś jak z Jake’iem?
Zapytałam zebrany ogół.
- Nieźle się wczoraj załatwił. Byłem dopiero u niego, jeszcze śpi.
Odpowiedział mi Jinxx, stojący przy ekspresie do kawy. Pokiwałam potakująco głową.
- Dzięki, że się nim wczoraj zajęłaś. Jeszcze zrobiłby coś głupiego.
Dodał Jeremy, podając mi kubek z gorącą espresso.
- Nie ma sprawy. Nie zostawia się ludzi, których się kocha.
Powiedziałam luźno, biorąc łyka gorącego płynu. Momentalnie wszystkie oczy zwróciły się na mnie z dziwnym wzrokiem. Teraz dopiero uświadomiłam sobie pewną dwuznaczność tych słów.
- No co? Każdego z was kocham i nie darowałabym sobie, gdyby któremuś z was idioci coś się stało.
Wyjaśniłam spoglądając kolejno na każdego z Brides’ów.
- A właśnie, nie wiecie może gdzie jest Purdy?
Zapytałam, kiedy zobaczyłam, że na moim telefonie brak choćby jednego połączenia od niego, czy SMS-a. Dalej byłam na niego cholernie wściekła, ale martwiłam się o niego. Wybył z domu i jeszcze nie wrócił.
Andy i Jinxx wymienili niepokojące spojrzenia, których liczyli, że chyba nie dostrzegę.
-------------PERSPEKTYWA ASHLEY'A---------------------------------------------------------
Cholera, ale napierdala mnie łeb! Nie przypominam sobie, żebym się wczoraj szczególnie zalał, a głowa boli mnie jakbym był na melanżu życia. W końcu postanowiłem uchylić lekko powieki i… O kurwa. Gdzie ja, do chuja pana, jestem?! Chcąc się podnieść natrafiłem na ciało… i to nie mojej dziewczyny.
- Co do kurwy…
Wymamrotałem, na widok po swoich obu stronach jakiś dwóch (nie powiem, bo nieźle wyposażonych) blondynek. Co więcej, niżej, z głową opartą na moim boku spała jakaś niewiadomego mi pochodzenia szatynka, a na niej leżała kolejna – ruda. Może by mnie to szczególnie nie zmartwiło, w normalnych okolicznościach, ale nie teraz… Po uno – nic nie pamiętam, po dos – jestem całkiem goły, po tre – zaczynałem wczoraj imprezę z moją dziewczyną. Taa… W tym wypadku, to ostatnie jest cholernie martwiące, bo jakby nie patrzeć, to ja chyba z tymi panienkami tego… Kurwa! Ja zdradziłem Natalie! Osz ja pierdole! Nie dość, że już musiała wybrać między mną, a moim najlepszym kumplem, to kiedy już dostałem swoją szansę, to tak to spierdalam… Wstałem i ruszyłem na poszukiwanie moich ubrań.
- Zostań z nami jeszcze słodki miśku…
Usłyszałem zaspany głos jednej z dziewcząt. Szatynka, która spała oparta o mnie obudziła się, kiedy wstawałem.
- Nie licz na to. A dowiem się chociaż jak się tu znalazłem…?
Zapytałem wkurzony, patrząc na przeciągającą się nagą mulatkę.
- Ciekawie. Normalnie padłoby pytanie, czy uprawialiśmy seks.
Cwaniacko odpowiedziała dziewczyna.
- Akurat umiem ocenić stan mojego sprzętu, nie potrzebuję potwierdzenia.
Odgryzłem się, zapinając pasek od spodni.
- Leslie mówiła, że tym razem miała mocny stuff… Możliwe, że nie pamięta…
Wymamrotała zaspana ruda, unosząc się lekko na rękach. Sekundka… Czy ja usłyszałem ‘mocny stuff’….? Nie wierzę. Przecież ja nie biorę dragów! Jakim kurwa cudem one mnie… Drinki. Dałem się wyciągnąć na te zajebiście fioletowe drinki. Ale za mnie debil! Jak ja to teraz wszystko mojej Star wyjaśnię?! Myśl Purdy, myśl!
- Oj wyluzujcie… To co, jeszcze jeden numerek przed wyjściem…?
Powiedziała ruda z błyskiem w oku, na co ja posłałem jej wymowne spojrzenie i chwilę później już opuszczałem hotel. W jakiej ja w ogóle dzielnicy jestem?! Nie no, niby dalej Hollywood, ale jakieś wybitne obrzeża. Dobra to teraz… No świetnie! Samochodu rzecz jasna też nie mam… Podsumowując jestem cholernym dupkiem, który zdradził swoją dziewczynę będąc na dragach, nic nie pamiętam, mam kurewski ból głowy i brak jakiegokolwiek transportu. Brawo, Purdy!
- Może któryś się zlituje…
Wymamrotałem do siebie wybierając numer do Jake’a. Nie odbiera – świetnie. Może młody okaże mi dobre serduszko? Andy, błagam, odbierz ten pieprzony telefon.
- Lepiej zacznij się tłumaczyć.
Oh, cóż za miłe powitanie ze strony naszego wokalisty.
- Tobie? Chyba kpisz… Poza tym jakbym coś pamiętał, to może bym miał z czego się chociaż tłumaczyć.
Odburknąłem mu do słuchawki.
- Zakładam, że brak fury, co?
Zapytał młody ironicznie. Och, mój anioł, jak wiedział o co zapytać!
- Także zamawiam taxi na wypizdów, przy głównym wyjeździe z Hollywood na południowe L.A.
Powiedziałem szczerząc się do słuchawki.
- Nie ciesz się tak, bo zapierdolę cię tam na miejscu. I lepiej, żebyś miał dobrą gadkę do sprzedania Star…
Powiedział śmiertelnie poważnie Andy i rozłączył się. Coś mi mówi, że jestem w ciemnej dupie…

13 komentarzy:

  1. Kocham Cię za perspektywę Asha! <3
    Rozdział genialny, pratycznie płakałam ze śmiechu z wymiany zdań pomiędzy Ashem, a tymi.. "paniami".
    Ciekawi mnie teraz fakt, jak się będzie biedulek tłumaczył :D
    Do kolejnego!
    Weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ashley, ty debilu -,-"
    Czekam.

    OdpowiedzUsuń
  3. No to fajnie ... ale może jak opowie wszystko Nath, że był pod wpływem dragów to mu przebaczy hihih. O ile dorze policzyłam to 5-cio kącik był :DD Oj Deviancie ;** no to czekam z niecierpliwością na next mała ^^ ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. O dodałaś Perspektywę Ashley'a fajnie :3
    Ten rozdział skojarzył mi się ze Skinsami szczególnie Perspektywa Ash'a . ;D
    Ash skojarzył mi się z Tony'm .. No ale mniejsza o to . xD .
    Troskliwy Jinxx . Dokładnie tak sobie go wyobrażam , znaczy jego charakter . ;3
    Mam także nadzieję , że z CC'm wszystko będzie dobrze i jakoś się otrząśnie .
    Czekam na next'a . :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ashulku kochany ty to zawsze w kłopoty się wpakujesz liczę że jakoś się wykaraska z tego chociaż...foch Natt nie będzie złym rozwiązaniem ^^
    Kochany Jinxx *.*
    Czekam ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Ah, w końcu 'nadrobiłam' zaległości ♥
    Co do rozdziału - cudny! c:
    Trochę się namąciło, ale co tam XD. Nieźle niektórzy narozrabiali :D

    OdpowiedzUsuń
  7. ah... Nie ma to jak być na imprezie z której nic się nie pamięta ;)
    Moim zdaniem star powinna mu wybaczyć... Przecież to nie wina Ash'a, że ktoś mu coś posypał...
    <3 kocham cię ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. wielbię twojego bloga c:

    OdpowiedzUsuń
  9. http://you-are-so.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Perspekrywa Ash'a wyszła ci śietnie ;3
    Jak i reszta rozdziału ;*
    Purdy , skończysz z toporem między oczami ! :D

    Czekam na next ;* *w*

    OdpowiedzUsuń
  11. kiedy kolejny..;-;... kocham tego bloga..a od dłuzszego czasu nic nie ma ..;-;

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytalam ten blog 3 razy w miesiącu przez.....jakieś 3 lata i nigdy komów nie pisałam...... A propo rozwaliło mnie to: ''Nie ciesz się tak bo zapierdole cie na miejscu'' XD

    OdpowiedzUsuń