sobota, 18 maja 2013

33. 'Zamknać się tam.'


- Myślę, że musiałaby chociaż przyznać, że jej się dzisiejsza bitwa podobała…
Rozmarzył się Ash. Co mnie podkusiło, żeby ich przeprosić?!
- No i jednak, to limo trochę boli. Wiesz, stary, mamusia zawsze dawała mi buziaka jak sobie coś rozwaliłem…
Zwrócił się CC do kumpla. Gadali jakby w ogóle mnie tam nie było. Cholerni manipulatorzy.
- A gdyby mała się nie zgodziła?
Zagadnął Jake.
- No to chyba nici z naszych lekcji gry na basie.
- I perkusji.
Dorzucił swoje pięć groszy bębniarz do wypowiedzi basisty. Ugh! Skąd oni wiedzieli, że będę chciała zakosić im sprzęt? Dobra. Wytrzymam. Nie to nie. Dwójka ofiar patrzyła na mnie wyczekująco. Wywróciłam oczami i podeszłam do nich. Jestem zbyt podekscytowana na granie na ich instrumentach, więc chyba nie obędzie się bez spełnienia ich paru zachcianek. Powinni się cieszyć, że są moim ulubionym zespołem, bo inaczej by to nie przeszło.
- Sorry za tę agresję, idioci.
Wymamrotałam stojąc za nimi, po czym nachyliłam się nad CC’m i dałam mu buziaka w skroń, gdzie kończyło się jego sine już limo, a potem pocałowałam Ash’a w jego nieszczęsny policzek, który był niemiłosiernie czerwony. Nawiasem mówiąc, nie wiedziałam, że tak nieźle potrafię przyłożyć. No i palant zamiast dalej jeść śniadanie posadził mnie sobie na kolanach. Ja z nimi kiedyś nie wytrzymam.
- Ostrzegam, jeśli jeszcze raz, któryś wyjedzie z taką akcją, to nie będzie tak miło i moje rękoczyny nie spełzną na jednym siniaku.
Pogroziłam dwójce szczerzącej się do mnie.
- Twoje rękoczyny są zawsze mile widziane.
Szepnął mi CC do ucha, kiedy wstawał od stołu. Żyję w jednym domu z piątką dewiantów. Cudownie, pozazdrościć. Chciałam wstać ale Purdy mocno trzymał mnie w pasie.
- Puścisz mnie?
Zapytałam wznosząc oczy do sufitu.
- Oczywiście, że nie.
Jake i Andy zachichotali po drugiej stronie stołu.
- Zamknąć się tam.
Warknęłam, a chłopaki zaraz zamilkli.
- Ash, do cholery, radzę ci już dzisiaj nie przeginać.
Warknęłam tym razem do Ashley’a. Cwaniak uśmiechnął się złośliwie i…
- Nawet o tym nie…
I już nie dane było mi skończyć, gdyż wisiałam przewieszona przez umięśnione ramię basisty.
- Ty dzisiaj naprawdę chcesz porządny wpierdol, nie?!
Wrzasnęłam na niego, jednocześnie okładając go po plecach. Ta łajza bezpardonowo wyniosła mnie sobie na górę. Przy drzwiach do kuchni posłałam pozostałej trójce gromy z oczu, bo już zlewali się ze śmiechu i zniknęłam dalej na schodach, tarmosząc się trzymana przez Ash’a.
- Nie wierć się tak, bo cię upuszczę.
Zaśmiał się. A spróbuje. Nagle poczułam, że…
- Jak jeszcze raz klepniesz mnie w tyłek to módl się, żeby twój nie został poturbowany!
Wrzasnęłam i walnęłam go łokciem w głowę. Chociaż tyle mogłam zrobić, żeby uciszyć ten jego cholernie uroczy śmiech.

9 komentarzy:

  1. Bisty rozdział deviancie :3. Przedostatnie zdanie xD.

    OdpowiedzUsuń
  2. HAHAHA, rozwalają mnie te twoje rozdziały ! ;DD Świetne są !!. Pisz szybciutko dalej ! ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę ze śmiechu xD
    Pisz szybko!

    OdpowiedzUsuń
  4. Awww. Słoodko. XD Normalnie cudeńko! ^-^
    Pisz szybko nexta ! :D :D
    Życzę weny :3

    OdpowiedzUsuń
  5. HA HA HA ZAPOWIADA SIĘ NIEZŁA AKCJA. CZEKAM NA NEXT'A I PROSZĘ O WIĘCEJ DEVIANCTWA W NASTĘPNYM ROZDZIALE ;****

    OdpowiedzUsuń
  6. No pewnie tylko pozazdrościć naszej Natalie . < 3
    Kocham to twoje opowiadanie . ^^ .
    Czekam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahaha super rozdział :D
    Pisz szybko nowy :D
    (taki krótki komentarz bo nie było mnie wczoraj w domu i muszę teraz nadrobić czytanie tych wszystkich blogów) :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham to i tyle. Jest super!

    OdpowiedzUsuń
  9. 😂🤣😂 Nie no Ash jest troszeczkę pieprznięty... Jezu, dobrze, że ja tak nie mam. A i tak mieszkam z trzema zespołami i raperem.

    OdpowiedzUsuń