Oj no trzeba czasem troszkę dramatyzmu wprowadzić moje małe marudy ^^
Przecież życie nie zawsze sypie nam płatki róż pod stopy i czasami trzeba przebrnąć przez gorsze czasy, żeby mogło być lepiej.
Matko, jaka sentencja życiowa mi tu wyszła! Whatever, dalszy ciąg pogawędki Ash'a i Małej.
Dziś będzie romantycznie... ♥
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Mi
możesz powiedzieć.
Szepnęłam. Przez jego usta przemknął cień uśmiechu.
- Chyba się trochę zgubiłem.
Powiedział i uśmiechnął się smutno.
- Od kiedy cię poznałem… To niby jakieś tylko parę dni, ale… Chcę, żebyś
wiedziała, że nie pozwolę ci odejść. Nie wiem jeszcze dlaczego tak jest, ale
wiem, że chcę żebyś była obok.
Czy ja się na pewno nie przesłyszałam? Czy właśnie Ashley Purdy powiedział mi,
że nie chce mnie stracić? Nie wiedziałam co mam powiedzieć. To takie piękne
uczucie, kiedy czujesz, że ktoś się martwi i dba o ciebie. I chce żebyś była.
Po prostu. Czy możliwe, że to o czym mówi to…? Nie. Myślę o jakiś głupotach. Na
pewno myśli o mnie tak jak CC, Jake i reszta. Jestem dla niech jak kumpela,
kuzynka, czy coś w tym stylu. Pewnie Ash myśli tak samo.
Sięgnęłam po jeden z koców, który leżał za nami i zarzuciłam go na chłopaka.
- Cieszę się. Nawet nie wiesz jak bardzo potrzebowałam tego, żeby ktoś mnie
potrzebował.
Powiedziałam zakrywając mu kocem ramiona.
- Wiesz, przez tyle lat czuć się samotnej, to nic przyjemnego. A teraz wiem, że
mam was.
Posłałam mu śliczny uśmiech.
- I wolałabym żeby mój ulubiony basista się nie przeziębił.
Dodałam zarzucając Ashley’owi swoją rękę na ramiona. Uśmiechnął się do mnie, w
końcu.
- Dzięki mała.
Rzucił i spojrzał w niebo.
- Widzisz? Setki gwiazd…
Powiedział rozmarzonym głosem i wskazał palcem firmament. Pokiwałam głową. Było
pięknie. Niebo czyste. Widać każdą gwiazdę i księżyc, który po woli zbliżał się
do fazy pełni. Cudo. Noc jest taka piękna. Mogłaby się dla mnie nie kończyć.
- Uwielbiam noc.
Powiedziałam wpatrują się w połyskujące na niebie małe skarby.
- Nie dziwi mnie to. Powiedzmy, że twoje nazwisko wszystko wyjaśnia.
Uśmiechnął się do mnie ponownie. No tak. To on powiedział mi o tej mistyczce i
o znaczeniu mojego nazwiska. Satvari… Noc… Fajnie. Zawsze myślałam, że jestem
jakaś dziwna i że to nazwisko to jakaś tragedia, a tu proszę. Zupełnie
niespodziewanie dowiaduję się, że mam indiańskie korzenie. Pomyśleć, że jeszcze
kilka dni temu, żyłam sobie spokojnie w Polsce nie świadoma tego co się stanie
i, jak widać, nie znająca siebie. Gdybym nie poznała Ashley’a pewnie dalej żyła
bym w nieświadomości tego skąd naprawdę jestem.
Nagle poczułam, że Ash przykrywa mnie swoim kocem i obejmuje ramieniem.
- Słyszałaś kiedyś indiańską bajkę o słońcu i księżycu?
Zapytał. Pokręciłam przecząco głową.
- Słońce i Księżyc byli w sobie szalenie zakochani. Jednak nie mogli się ze
sobą spotykać. Kiedy piękna Słońce wschodziła, nigdy nie mogła dostrzec
Księżyca. Natomiast Księżyc zawsze znikał nim pojawiła się Słońce. Ona cały
czas bardzo go kochała, a on ją. Jednak za każdym razem kiedy noc dobiegała
końca, przychodził czas na dzień i Księżyc musiał zniknąć. Słońce nigdy nie
rozumiała dlaczego tak jest. Dlaczego nie mogą się spotkać. Nie rozumiała, że
za każdym razem gdy wschodziła Księżyc ginął. Pod koniec każdej nocy oddawał życie
za ukochaną, by mogła lśnić swoim pięknym blaskiem. On żył dla niej i dla niej
umierał każdej nocy.
Położyłam delikatnie głowę na jego ramieniu. Przepiękna baśń. Teraz czuję, że
nie chcę by ta noc kiedykolwiek dobiegła końca. Chcę jak najdłużej siedzieć tu
z Ash’em i patrzeć w niebo. W końcu moje powieki zaczęły się robić ciężkie.
Czuję jego perfumy, jego koszulkę, jego oddech… i chcę, żeby zawsze był obok.
Zasnęłam w jego ramionach.
--------------------------------------------------------------------
- I gdzieś cie się szwendali tyle czasu?!
Usłyszałam wrzask Andy’ego i natychmiastowe uciszanie go przez Ashley’a.
- Zamknij się, stary.
Syknął cicho basista. Uchyliłam jedno oko. Ashley niósł mnie po schodach. Nie
mam pojęcia jak znalazłam się u niego na rękach i jak zeszliśmy z drzewa. A ja
nawet się nie obudziłam. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Kiedy już
znaleźliśmy się w moim pokoju, poczułam, że kładzie mnie na łóżko i przykrywa
kołdrą.
- Ashley…
Spojrzał na mnie.
- Proszę, zostań.
Wyszeptałam kompletnie zaspana. Chłopak bez słowa położył się obok i przytulił
mnie. Ułożyłam głowę na jego klatce piersiowej i znów odpłynęłam do krainy
snów. Poczułam tylko delikatny pocałunek złożony na moich włosach…
Jak romantycznie awwwww ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta.
Buziaki ;*
Słodko ♥
OdpowiedzUsuńJak mi się marzy taki mały buziak od Ash'a ^^ .. Moja fantazja nie zna granic xd
Czekam na następny rozdział ;3
Cudownie . *o* ..
OdpowiedzUsuńTak romantycznie , słodko ;33
Zawsze wiedziałam , że Ash jest uroczy . *__* ..
Czekam . ; *
Jeeju jak się rozmarzyłam teraz *_*
OdpowiedzUsuńAsh jest taki urooczy ;3
Czekam ;**
Awww jakie słodkie *o*
OdpowiedzUsuńJejciu jak mi się twoje rozdziały podobają ;3
Czekam
Szczerze, to natrafiłam na Twojego bloga przypadkiem dzisiaj rano. No i tak jakoś zaciekawił Mnie. No i czytam i czytam i dochodzę do 28 rozdziału a tu co? A tu nie ma dalej.. :c Dziewczyno, piszesz normalnie opowiadanie nie z tej ziemi! *_____* DODAWAJ SZYBKO NASTĘPNY! :DD
OdpowiedzUsuńRozdział cud, miód, maliny. :3
Życzę weny. ♥
Jak słooooodko *_* Pisz szybko nowy rozdział <3 Proooosze nie każ mi czekać bo umieram xd :)
OdpowiedzUsuń*U* też tak chcę *_* Żądam następnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuńAwww.....
OdpowiedzUsuńTy to masz fantazję mała *.*
Ślicznie piszesz ; *