sobota, 4 maja 2013
17. 'Czekam księżniczko.'
- Rozumiem, że się podoba…?
Zagadnął mnie chłopak. Dopiero teraz odwróciłam wzrok, żeby na niego spojrzeć. Przyglądał mi się. Wydaje mi się, że nawet od dłuższego czasu, a dokładniej od momentu kiedy ja zobaczyłam ten cudowny widok. Wtedy trochę straciłam kontakt z rzeczywistością, jak to ja.
- To… to jest przepiękne.
Wydukałam zerkając już tylko na panoramę Los Angeles.
- Masz rację. Cieszę się, że zdecydowaliśmy się zrobić ten mały punkcik widokowy. Często tu przychodzę, kiedy piszę piosenki.
Spojrzałam na niego. Teraz to on zapatrzył się w tysiące budynków otoczonych wzgórzami. Miał w sobie coś co mnie fascynowało. Choć znałam go tak niedługo, coś mnie w nim… dręczyło? Pociągało? Sama nie wiem jak to ująć. Z jednej strony naczelny playboy, kobieciarz i cwaniak, ale za każdym razem kiedy zostaję z nim sama zmienia się o 180 stopni. Dlaczego….?
- Ashley…
Zwrócił swój obecnie rozmarzony i rozkojarzony wzrok na mnie.
- Dlaczego zgodziłeś się na ten zakład?
Spuścił głowę. Nie chciał o tym rozmawiać, wiedziałam. Zaszła dziś krępując sytuacja i chyba miał nadzieję, że to poszło całkiem w niepamięć.
- Ja… Ja… Nie wiem.
Plątał się w słowach i myślach.
- Chodzi o to, że… Normalnie nie byłoby to jakieś dziwne, ważne, cokolwiek… Ale jak byliśmy wtedy w szpitalu, no wiesz, zaraz po tym jak już wszyscy ogarnęliśmy, że cię znamy… Zaczęliśmy gadać i… No jak to faceci, jakieś odzywki poszły i inne… I wyszło. A ja… Chyba… Chyba nie chciałem wyjść na słabego… I ja nie wiedziałem, że mogę cię tak… mogę cię tym zranić…
Oczywiście, ta cholerna męska duma. Dlaczego faceci, nie potrafią przystopować czasem, tylko całe życie walczą o pozycję samca alfa? Myślę, że żadna z nas nie lubi być kartą przetargowa zakładu. Było mi go teraz szkoda. Nie dość, że jest mu głupio tłumaczyć się przede mną, to jeszcze nie bardzo chyba wie jak mi to wytłumaczyć. Ale tak bardzo żałował tego i powiedział, że ‘zranił mnie’… Złapałam go za rękę.
- Hej… Nie musisz nikomu niczego udowadniać. Ja naprawdę już zapomniałam. Chciałam tylko wiedzieć… Po prostu nie wiem dlaczego… Nie rozumiem, czemu jesteś zupełnie inny przy kumplach, a inny kiedy jesteśmy sami.
Ścisnął moją dłoń. Spojrzał na mnie smutno.
- Chyba nie umiem ci odpowiedzieć…
Westchnęłam i odgarnęłam kosmyk jego długich, czarnych włosów za ucho.
- Kiedyś.
Podsumowałam jednym słowem. I właśnie w tym momencie dobiegł mnie krzyk.
- ASH! MAŁA!
Zdaje się, że to Jake nas wołał stojąc przed drzwiami łączącymi ogród i kuchnię. Zebraliśmy się na tyle szybko na ile mogliśmy.
- Eee.. Chyba będzie problem z zejściem.
Zauważyłam patrząc na moje opatrunki. Jednak chłopak chyba miał już plan.
- Ja zejdę i cię złapię.
Powiedział beztrosko. Miałam skakać z połamanymi żebrami?! Idiota, poważnie! Zanim jednak zdążyłam się odezwać Ashlay zdążył zejść na dół.
- Czekam księżniczko.
Zawołał wyczekującym tonem, stojąc na dole z otwartymi ramionami. Raz się żyje. Najwyżej umrę w ramionach basisty ulubionego zespołu w ich pięknej willi. Boże, jestem popieprzona. Skoczyłam. Ash złapał mnie tak delikatnie, że ledwo poczułam opór powietrza. Uchyliłam jedno oko.
- No i co? Takie straszne?
Zapytał szczerząc się do mnie. Spojrzałam na niego z ulgą. Postawił mnie na ziemi i ruszyliśmy w stronę domu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przez cb znowu się rozmarzyłam . ;-; xD
OdpowiedzUsuńNic dodać , nic ująć , jak zawsze świetnie . ; d
Czekam . ^ ^ . ;*
Suuuper rozdział :D
OdpowiedzUsuńAsh taki słodki *_*
Czekam na ciąg dalszy :D
Buuuziaki <3
Kurde, Ashley jednak umie być romantyczny i czuły.
OdpowiedzUsuńAle fakt szkoda, że faceci bez przrwy rywalizują między sobą.
Najlepszy tekst był z księżniczką. XD
Pozdrawiam,
Ana.
No kurcze Ash jest taki słodki *o*
OdpowiedzUsuńJak zawsze super rozdział.
Czekam
Ślicznie piszesz *.*
OdpowiedzUsuńTe 'powalone' marzycielki tak mają ; ) ; *