piątek, 3 maja 2013
15. 'Ty weś może patrz na drogę.'
- Udusisz mnie, prawda?
Zapytał Christian zerkając na mnie.
- Tego jeszcze nie wiem…
Postanowiłam podroczyć się z chłopakiem, wykorzystując fakt, że ruszyło go to co stało się chwile temu i wciąż mówiłam poważnym tonem. Szliśmy na parking i widziałam, że CC bardzo się gryzie, bo spuścił głowę, a ręce wsadził w kieszenie. Kiedy chłopcy donieśli mnie do samochodu (jak można się domyślić, CC niósł mnie na rękach przez całą drogę) zobaczyłam, że jest to cudowne czarne volvo.
- God, ile wy macie samochodów?
Zapytałam podziwiając czarne cudo.
- Poznałaś już zdaje się trójkę naszych dzieci, a jeszcze wiele przed tobą.
Odpowiedział mi Andy śmiejąc się i otwierając mi drzwi. Wyplątałam się z objęć Christiana i wygodnie usiadłam na skórzanej kanapie pojazdu. Przed wyjściem ze szpitala lekarze założyli mi dość sztywne opatrunki w okolicy złamań, na żebrach, jednak w tym samochodzie nie mogło być niewygodnie. Prowadził Ashley, obok niego usiadł Andy, a CC umiejscowił się z tyłu – obok mnie. Panowie z przodu zaraz po odpaleniu silnika zaczęli się sprzeczać o to jaką płytę włączyć. Jak dzieci…
- O nie! Ostatnio przesłuchaliśmy całą płytę Juliet dwa razy! Nie ma szans stary, nie powtórzę tego.
Zaczął się uskarżać Ash.
- Czy ty właśnie sugerujesz, że płyta mojej dziewczyny jest słaba?! A poza tym nie licz, że znów dam się namówić na country w samochodzie!
CC siedzący obok mnie westchnął i przewrócił oczami. Jak widać wybór muzyki na czas jazdy był stałym elementem, który nie obchodził się bez kłótni.
- Rozumiem, że oni tak zawsze…?
Zapytałam Christiana. On tylko skinął głową.
- Wolę się nie odzywać. Jak raz zaproponowałem coś z Dub-step’u to myślałem, że mnie zlinczują.
Dodał po chwili. No to może ja będę mogła pomóc naszym chłopcom... Odchrząknęłam raz, drugi, aż w końcu…
- CO?!
Zapytali jednocześnie zwracając się do tyłu, wkurzeni, że przerwałam im niezwykle ‘ambitną’ wymianę zdań.
- A co powiecie na KISS’ów?
Zapytałam z cwaniackim uśmieszkiem, machając chłopakom przed nosami swoim telefonem. Zapadła chwilowa cisza, w której dwie strony sporu spojrzały na siebie i ostatecznie ‘łaskawie’ mi przytaknęli. Andy wziął mój telefon i podłączył do sprzętu. Rozległy się pierwsze akordy Heaven’s On Fire. Kiedy doszło do refrenu wszyscy zaczęliśmy śpiewać.
Feel my heat takin' you higher,
burn with me, Heaven's on fire
Paint the sky with desire,
angel fly, Heaven's on fire!
- Zdaje się, że nasze chórki z tyłu fałszują!
Powiedział zaczepnie Andy. Wystawiłam mu język.
- Pff! Chyba słuch wokalisty szwankuje.
Zripostowałam się szybko i przybiliśmy z CC’m high-five.
Panowie z przodu znów zaczęli śpiewać, tym razem ‘God of Thunder’. Wykorzystałam to na krótką rozmowę z panem Comą.
- Psst..
Chciałam zwrócić jego uwagę. Zareagował momentalnie i przysunął się do mnie.
- No słucham, mała.
Powiedział patrząc na mnie z powagą.
- Jak mogłeś zgodzić się na ten durny zakład po naszych rozmowach w samolocie?
CC milczał chwilę, po czym spojrzał na mnie z ‘przepraszam’ wypisanym w oczach.
- To samo wyszło. Od słowa do słowa i ten zakład wyszedł sam z siebie. Mówiłem mu później, żeby nie przeginał, ale nie miałem jak tego odkręcić. Wybacz mała. Nie wiem co ja sobie myślałem. Głupio wyszło.. Jestem kompletnym dupkiem.
Widziałam, że bardzo żałował tego co się stało. Czy ja kiedyś pojmę logikę facetów? Zawsze to dune męskie ego i chęć imponowania… Ugh. Damn, czy oni wszyscy muszą robić te miny zbitych psiaków?!
- Uh, no dobra… Puśćmy to w niepamięć, co? Taka wpadka to kiepski początek dłuższej znajomości.
Wywróciłam oczami i uśmiechnęłam się lekko do niego. Odwzajemnił to.
- Dzięki, jesteś wielka! Odwdzięczę się, zobaczysz.
Rzucił pełen radości i z tego całego entuzjazmu dał mi buziaka w policzek.
- Ej, nie za dobrze wam tam z tyłu?
Zapytał z przekąsem Ashley zerkając w lusterko. CC pokazał kumplowi środkowy palec.
- Ty weś może patrz na drogę.
Mruknął mu dodatkowo przez ramię.
- Oj, Lauren nie będzie zachwycona.
Dodał Andy złośliwie.
- A wy co? Zazdrośni?
CC postanowił podroczyć się trochę z chłopakami. Andy nonszalancko uniósł brew i zerknął na nas, nic jednak nie powiedział. Ashley natomiast ponownie spojrzał na nas w lusterku.
- Ty się tak nie ciesz Coma, to jednorazowe. Lauren czeka w domu.
Powiedział z tonem triumfatora.
- W sumie nie narzekam. Jej kary potrafią być przyjemne…
No oczywiście. Bez podtekstów się nie obejdzie. Matko, jadę w samochodzie z póki co dwoma mega perwertami, ale czuję, że Andy też się w końcu ujawni.
- Oszczędź tego dziewczynie.
Rzucił Ashley z politowaniem zza kierownicy.
- Odezwał się ten, którego nikt nie kojarzy z seksem…
Powiedział ironicznie CC chcąc się odgryźć, ale zamiast tego zdaje się, że uraczył kolegę komplementem.
- Och, dziękuję.
Powiedział Ash pełen satysfakcji zamykając tym dyskusję.
- Jesteśmy na miejscu.
Poinformował mnie Andy, kiedy zajechaliśmy pod wielki dom (raczej willę) zrobioną w połączeniu stylu bardzo klasycznego i nowoczesności. Kiedy już wyczołgałam się z samochodu myślałam, że oczy wyjdą mi z orbit. Otworzyłam usta i podziwiałam bez słowa idealny twór architektoniczny.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Rozdział zajebisty *_*
OdpowiedzUsuńTa rozmowa w samochodzie mnie rozwaliła :D
Pisz szybko następny bo się doczekać nie mogę :D
Buziaki :***
OUUUU*_* JAK JA LUUUBIĘ TAKIE ZBOCZONE PODTEKSTYxD JEST SIĘ Z CZEGO POŚMIAĆ ; ]
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA WIĘCEJ DEVIANCIE ;*****
Oooooo Natalie najpierw buziak od Aha teraz od CCego.
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy ciąg.
To o dzieciach mnie rozwaliło . xD
OdpowiedzUsuń''Odezwał się ten, którego nikt nie kojarzy z seksem…'' - Jebłam . XD
Chciałabym mieć takie branie jak Natalie *o* ..xd
Czekam . ; *
Ich rozmowy są świetne xdd
OdpowiedzUsuńNie da się po prostu opisać słowami tego , jak piszesz , bo piszesz wspaniale . ! : *
Kocham cię i tego bloga *.* xdd