czwartek, 25 kwietnia 2013
7. 'Hej, wszystko się ułoży, zobaczysz.'
- Jake…?
Zapytałam z kompletnym niedowierzaniem, wciąż jednak bardzo przerażona, więc wyszedł mi z tego cichutki, zachrypnięty szept. Chłopak spojrzał na mnie ze zdziwieniem, dalej jednak idąc ze mną na rękach. Milczał przez chwilę.
- Czy ja cię powinienem znać?
Zapytał spokojnie, nie ukrywając wielkiego szoku. Jejku, czy oni nie rozumieją, że są sławnym zespołem…?
- Stary, ty dalej się dziwisz, że ludzie nas rozpoznają?
Zapytał ktoś po, kto cały czas szedł obok. Byłam wdzięczna za tę uwagę. Jake Pitts to mistrz gitary, matko! Czy nie jest oczywiste, że jest znany?! Spojrzałam w stronę drugiego głosu.
- Cześć.
Powiedział z uśmiechem drugi mężczyzna, widząc moje spojrzenie.
- Hej Jinxx.
Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się słabo.
- No widzisz, Jake! Dziewczyna pewnie nas słucha i tyle.
Zakrzyknął uradowany Jinxx, kładąc dłoń na ramieniu przyjaciela. Jake w odpowiedzi spojrzał na mnie pytająco. Nie miałam siły odpowiadać, więc tylko kiwnęłam głową. Poczułam jak wszystkie moje emocje, których przed chwilą było tak dużo opadają, a ja robię się senna. Zresztą teraz, wszystko wydawało mi się snem. Spotkałam dziś 4/5 składu Black Veil Brides, z czego 2/5 uratowało mi właśnie życie. Moje powieki robiły się coraz cięższe. Usnęłam opierając się o klatkę piersiową Jake’a.
-------------------------------------------
Poczułam, że jestem usadzana na czymś miękkim. Otworzyłam zaspane i zmęczone oczy. Jake właśnie kładł mnie na tylnych siedzeniach jakiegoś dużego samochodu.
- Dobrze, że wybraliśmy dziś terenówkę.
Powiedział Jake, wyciągając delikatnie rękę spod mojej głowy.
- Jak zawsze miałem racje. Ale ty oczywiście chciałeś jechać volvo.
Zaczął mamrotać pod nosem Jinxx, siadając obok mnie tak, że teraz moja głowa spoczywała na jego kolanach. Uśmiechnęłam się lekko.
- Zamknij się już stary!
Warknął na odchodne Pitts i usiadł za kółkiem. Jeremy spojrzał na mnie i uśmiechnął się promiennie widząc, że otworzyłam już oczy.
- Widzę, że śpiąca królewna już wstała.
Powiedział, tak miłym i lekko zakłopotanym głosem, że wręcz roztapiał moje serce. Posłałam, mu kolejny piękny uśmiech i delikatnie się zarumieniłam. Stanęliśmy właśnie na światłach, co Jake wykorzystał, żeby zerknąć do tyłu. On też uśmiechał się do mnie.
- Jak się czujesz?
Zapytał ruszając ponownie na zielonym. Po tonie jego głosu wyczułam, że się niepokoił.
- Nie powiem, że świetnie.. Ale czekajcie! Gdzie w ogóle mnie zabieracie?!
Powiedziałam, po czym uświadomiłam sobie, że przecież siedzę w samochodzie z dwoma obcymi mi kolesiami i jeszcze nie wiem gdzie mnie wiozą! Szybko podniosłam się z pozycji leżącej. Był to kiepski pomysł, zaraz zrobiło mi się ciemno przed oczami i poczułam okropne kłucie w żebrach.
- Auć.
Wyrwało mi się. Jinxx szybko podtrzymał mnie za ramię. Co prawda, ja już siedziałam, ale gdyby mnie nie przytrzymał zapewne poleciałbym do przodu, co w (nawet dużym) samochodzie nie zwiastuje nic dobrego. Tym, bardziej z porządnie obitymi żebrami.
- Hej, spokojnie. Nie mamy zamiaru zrobić nic złego.
Zaczął tłumaczyć Jeremy. Ciągle mnie nie puszczając, jakby bał się, że zaraz wyskoczę im z wozu.
- Ale naprawdę nie musicie. Przecież to się stało tuż obok mojego hotelu. Wystarczy, że mnie odwieziecie tam i ja dam sobie radę.
Nie chciałam sprawiać im problemu. Poza tym, zapewne właśnie zmarnowali swój cenny czas i w dodatku dali się obić w obronie dziewczyny, której nawet nie znają. No i jakby nie patrzeć, dalej nie wiem gdzie jadę.
- Chyba cię pogięło!
Wypalił Jake z lekkim śmiechem politowania.
- Dziewczyno! Dopiero co jakiś wyrostek cię pobił! A z tego co widziałem, to nie tylko o to mu chodziło… Jedziemy do szpitala i koniec dyskusji.
W sumie to on miał rację. Czułam w kościach, że te żebra nie są w najlepszym stanie.. No i tak jak powiedział. Mogło się to skończyć gorzej. Ten moment, kiedy ten chłopak dotykał mnie w ten ohydny sposób… Za dużo wspomnień. Najgorsze jest to, że nie chodzi o to, że boję się mężczyzn. Nie jest tak. Po prostu ON dotykał mnie tak samo… Zaczepiał w taki sam chamski sposób… Stop! Przecież miałam tu zacząć nowe życie. Ledwo przyjechałam i już ściągam kłopoty.
- Hej, wszystko się ułoży, zobaczysz.
Szepnął do mnie Jinxx, kładąc mi dłoń na ramieniu i wyrywając mnie z tego toksycznego zamyślenia. Odwróciłam wzrok od szyby i spojrzałam na niego smutnymi oczami. Miałam wrażenie jakby dokładnie wiedział o czym przed sekundą myślałam. Jego ciepły wzrok był nad wyraz przenikliwy. Jakby te niebieskie tęczówki mogły poznać całą twoją duszę w zaledwie kilka sekund.
- Wątpię.
Odszepnęłam ledwo słyszalnie. Akurat zajechaliśmy pod budynek szpitala.
Chłopcy delikatnie pomogli mi wysiąść z samochodu i zaprowadzili na izbę przyjęć. Kiedy już załatwili dla mnie lekarza, odprowadzili mnie do odpowiedniej, wskazanej przez pielęgniarkę sali i powiedzieli, że nawet się stąd nie ruszą, póki nie usłyszą opinii lekarza.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jake .? *o* Myślałam , że Andy . ; d
OdpowiedzUsuńChłopcy są tacy troskliwi .. ^ ^ . Dzięki twojemu blogu kocham ich jeszcze bardziej . ! xD
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału . ^ ^
No wreszcie ktoś zwrócił uwagę na "mniej znanych" członków zespołu.
OdpowiedzUsuńDokładnie Ana ! Nareszcie Jake i Jinxx ratują kogoś a nie tylko Andy .. xddd
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdzialik .