czwartek, 19 września 2013
63. 'Dobranoc.'
Kiedy film się skończył, jeszcze chwilę leżeliśmy razem w milczeniu.
- CC…?
Zapytałam bardzo niepewnie.
- Hmm…?
Usłyszałam w odpowiedzi. Podniosłam się i usiadłam po turecku wlepiając w niego swój wzrok.
- Co jest, mała?
Zapytał łapiąc mnie za dłoń. Ja jednak zabrałam ją, jak oparzona.
- Ja… Ja pójdę do siebie.
Powiedziałam skrępowana i pogubiona. Już chciałam wstawać, ale chłopak przytrzymał mnie w talii.
- Hej… Co się dzieje? Jeśli coś jest nie tak, to możesz mi od razu powiedzieć.
Powiedział spokojnie, po czym musnął ustami mój kark. Zacisnęłam mocno powieki. Oczywiście, było to cholernie przyjemne, ale… W mojej głowie wciąż rysował się obraz Ashley’a, który spał pijany na blacie kuchennym, z telefonem obok głowy. Poczułam łzy zbierające się na krawędzi moich powiek.
- Przepraszam.
Rzuciłam tylko zapłakanym głosem i wyrwałam się z objęć perkusisty, żeby sekundę później rzucić się na łóżko w swoim pokoju i wtulić twarz w swoją czarną pościel. Nienawidzę siebie. Nie cierpię się za to, że nie potrafię przestać kochać tego idioty. Co najgorsze, mam wrażenie, że gdyby nawet on nienawidził mnie całym sercem… Gdyby ranił mnie każdym słowem, gestem… Ja ciągle bym o nim myślała. Jestem taka żałosna. Taka żałosna. I co teraz z Christianem…? Wplątałam się w jakąś chorą operę mydlaną… Tak bardzo chciałabym teraz się obudzić, obok Ash’a i wtulić się mocno w jego klatkę, a on powie mi, że to był tylko sen. Głupi sen…
- Ale to nie sen.
Mruknęłam do siebie. Łzy spływające po policzkach świetnie mnie uśpiły. Niedługo potem obudziłam się i spojrzałam na zegarek.
„Północ.”
Pomyślałam. Zwlokłam swoje obolałe, od niewygodnej pozycji, ciało z łóżka i zeszłam na dół. Poszłam do kuchni. Nie zastałam tam nikogo. Butelki po alkoholach ustawione były na kafelkach obok kredensu. Wyjęłam z lodówki mleko i nalałam sobie pełną szklankę. Wypiłam połowę zawartości duszkiem. Usiadłam na kredensie i popatrzyłam w okno. Dziś niebo było idealnie czyste, mogłam zobaczyć moje ukochane gwiazdy. Patrzyłam na ciała niebieskie, którymi tej nocy wyścielony był kosmos, przez dłuższą chwilę. W końcu dopiłam resztę mleka, szklankę odstawiłam do zlewu i ruszyłam z powrotem w stronę mojego pokoju. Myślami byłam kilometry stąd więc nic dziwnego, że głos który usłyszałam podziałał na mnie jak grom z jasnego nieba i momentalnie podniosłam głowę, szukając jego źródła. Stanęłam jak wryta na drugim od dołu schodku, a kilka kolejnych schodów przede mną stał Ashley. Patrzył na mnie wzrokiem, którego nie byłam w stanie znieść. To nawet nie był wzrok zbitego psiaka, ale jego oczy przepełniało nieszczęście i ból.
- Ja… Możemy porozmawiać?
Zapytał cicho, lekko jąkając się. Ja odwróciłam od niego swoje źrenice. Sam jego widok łamał mi serce. Był taki zmęczony, tak wykończony… Pokiwałam w końcu twierdząco głową.
- To może…
- Nie. Mów tutaj.
Brutalnie mu przerwałam. Chłopak przygryzł nerwowo dolną wargę.
- Natalie, ja… Wiem, że po raz kolejny muszę się przed tobą usprawiedliwiać, ale… To nie… Kurwa.
Mruknął w końcu. Widziałam, ze sam nie wiedział od czego zacząć i jak to poprowadzić.
- Ja wtedy piłem drinki z tymi dziewczynami i… i po drugim nagle czułem się mega dziwnie. Luźno i… Dosypały mi jakieś dragi, poważnie. Same zresztą zaszczyciły mnie później tą informacją.
Tłumaczył się.
- „Później”?
Zapytałam wychwytując to słowo, ze wzrokiem wciąż utkwionym w daleki, niewidoczny punkt.
- No… Tego… Po wszystkim…
Przeczesał nerwowo dłonią włosy. Wiedziałam. Wiedziałam, że nie wyszedł z nimi na kolejne balety, tylko doszło do ciekawszych scen. Zacisnęłam powieki.
- Ile ich było?
Zapytałam z zaciśniętym gardłem. Milczenie.
- Cztery…
Mruknął spuszczając głowę. Prychnęłam kpiarsko w odpowiedzi.
- Dobranoc, Ashley.
Rzuciłam i już chciałam wyminąć go, ale ten złapał mnie za rękę.
- Proszę cię. Jeszcze nie skończyłem.
Dodał błagalnie. Przełknęłam ślinę i stanęłam w bezruchu.
- Przepraszam.
To było chyba najszczersze, co od niego w życiu słyszałam.
- Przepraszam, cię po raz kolejny… Ja… Ja myślałem, że oszaleję, kiedy nie wracałaś tyle czasu. Bałem się. Bałem się cholernie… Że przeze mnie mogłaś zrobić coś głupiego, albo… że, co gorsza, nie wrócisz. Nie powiem, że chłopaki mnie nie zapierdolili o mało za to co powiedziałem… Ale to był głupi impuls… Wiesz, że tak nie myślę. Ufam ci i kiedy mówiłaś mi, że mnie kochasz, wiedziałem, że tak było. Chciałem się jakoś obronić, odwracając sytuację i… ten tekst o tobie i… CC’m.. Przepraszam.
Z każdym jego słowem, do moich oczy napływało więcej i więcej słonych łez. Ale wciąż jednak stałam bez ruchu, odwrócona do niego plecami.
- Kocham cię. Kocham cię i boję się ciebie stracić.
Powiedział w końcu. Ja od razu po ostatnim słowie wybuchłam niekontrolowanym płaczem. Odwróciłam się i bezsilnie usiadłam na jednym ze schodów, ukrywając twarz w dłoniach. Poczułam, że Ashley siada tuż za mną, o jeden schodek wyżej, i zamyka mnie w uścisku, delikatnie opierając o swoją klatę piersiową.
- Przepraszam, Natalie.
Powtarzał jak mantrę, przerywając to pocałunkami składanymi na moich włosach.
- Ashley… Ash…
W końcu z moich ust wyrwało się jego imię. Wtuliłam się mocno w czarną koszulkę basisty.
- Jestem taka słaba.. Ja… Ja nie umiem, nie potrafię…
Mówiłam nieskładnie. W końcu nie potrafiłam już nic z siebie wyrzucić. Tęskniłam za nim, ale wiem, że mnie zranił… i zdradził.
- Wybacz, ja… Ja jestem już chyba zmęczona. Dobranoc.
Powiedziałam beznamiętnie, ocierając łzy z policzków i próbując się wyfiksować z uścisku basisty. Ten chciał mnie już wziąć na ręce i zapewne zanieść, ale powstrzymałam go gestem.
- Nie. Sama pójdę.
Po czym wyminęłam go. Coś jednak zatrzymało mnie u szczytu schodów.
- Ash…?
Odwróciłam się jeszcze na pięcie. Jego brązowe tęczówki spojrzały na mnie. Zapanowała między nami niezręczna cisza. On czekał na to co powiem, a ja zbierałam się w sobie na…
- Dobranoc.
No, nie dokładnie na to. Cóż, tyle tylko zdołałam z siebie wydusić, pomimo tysiąca myśli w głowie. Ashley uśmiechnął się do mnie ciepło.
- Śpij spokojnie, księżniczko.
Powiedział. Chwilę później znów leżałam w swoim łóżku, próbując „spokojnie” zasnąć…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ryczę. Kurdę. Ja. Ryczę!!!!!!
OdpowiedzUsuńNiech ona mu już wybaczy bo mój kochany Ash się tak stara!!! <3
Rozdział zajebisty więc szybko pisz nexta mała <3
Czekam ;3
Prawię się popłakałam.. ;o Kobieto, ubóstwiam Cię! *u* Twoje rozdziały są zajebiste! :3
OdpowiedzUsuńŻyczę weny. :-)
Jak ja ubóstwiam te uczucia , które towarzyszą temu FF .
OdpowiedzUsuńNie przy jednym rozdziale płakałam ze śmiechu , przy nie których ze wzruszenia i smutku .
Jedyne słowo , które przychodzi mi namyśl , żeby to opisać to .. No no prostu kocham . c;
Przepraszam Cię, że ostatnio nie komentowałam , wiesz szkoła , nauka i te sprawy . xd
Nie komentowałam , ale czytałam .
Życzę weny i czekam na następny rozdział . C:
Kurwa...
OdpowiedzUsuńTo jedyne co przychodzi mi do głowy.
Wuielkie ja pierdole dla mojego mózgu , który kazał mi właczyć do tego rozdziału Just tonight xD
Uwielbiam, kocham bezgranicznie ubostwaim tego bloga ;** czekam na kolejną wspaniałą notke od równie zajebistej autorki <33
Ojojo... TO TAKIE SMUTNE NO :C
OdpowiedzUsuńhah niech Chris się jeszcze pojawi będzie ciekawie xD
Świetny rozdział czekam ♥
Tak cholernie smutne! ;c
OdpowiedzUsuńPrawie się popłakałam.
Czekam na nexta :3
Boże kobieto jak ty zajebiście piszesz! Kocham twoje opowiadania. One mnie zainspirowały między innymi ;D Ash...ech<3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie mogłam powstrzynać paru łez naprawde świetnee <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next słońce^^
kochana moja, rozdział jest świetny. *-* z resztą jak wszystkie. i proszę cię pisz częściej. ja po prostu nie mogę. kocham to, no po prostu to kocham. <3
OdpowiedzUsuńzgadzam się z sue. wmieszaj w to chrisa, albo rickiego. <3 tylko żeby nie było kogla mogla.
pisz, pisz kochana <3.