niedziela, 23 czerwca 2013
48. 'Najcudowniejsza dziewczyna świata...'
Hej kociaki! Wracam, nareszcie! Nawet nie wiecie jak się za wami stęskniłam! Wszystko pozaliczane (ah, podteksty... wszędzie podteksty... ^^) i teraz już cała szkoła mnie piękne zwisa i powiewa, i mogę się skupić na dopieszczaniu was, po tak długiej rozłące. Jestem niesamowicie wdzięczna wszystkim czytelnikom i bardzo dziękuję za zrozumienie i wytrwałość! Obiecuję jak najszybciej wstawiać dalsze rozdziały. Czas nadrabiać zaległości blogerki ^^
Jeszcze raz dziękuję i całuję każde z was z osobna ♥
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Doszliśmy do salonu i łagodnie opadłam na fotel, a chłopcy usiedli obok siebie na kanapie, naprzeciw mnie. Oboje patrzyli na mnie wyczekująco. Tak, przyszedł czas na tą ważną rozmowę. I ja mam zacząć? Głęboki oddech. Raz. Dwa… Przecież znasz swoje serce, Natalie.
- Ashley. Christian.
Zaczęłam spoglądając to na jednego, to na drugiego.
- Musimy załatwić pewne sprawy raz na zawsze. Ja... Ja kocham całą waszą piątkę. Jesteście moimi najlepszymi i zdaje się jedynymi przyjaciółmi. I ja… Ja…
Zacięłam się. No nie wierzę. Jeszcze jeden głęboki oddech.
- Spokojnie. Dasz radę.
Szepnął ledwo słyszalnie Christian, a Ash wlepiał we mnie swoje brązowe oczy, które z każdym moim słowem robiły się jakby coraz większe.
- Obu was kocham. Bardzo, bardzo mocno. Ale CC…
Ashley zamrugał nerwowo na dźwięk ksywki kumpla.
- Bardzo cię kocham. Ale zrozum, że ten mężczyzna obok, jest dla mnie powietrzem. Ty i reszta chłopaków tworzycie cały mój świat, ale bez powietrza nie mogłabym na nim egzystować. A Ashley jest właśnie tym co pomaga mi oddychać. To on ma moje serce. Teraz mam wrażenie, że miał je od pierwszego spotkania. Jesteś moim przyjacielem Christian i za nic w świecie nie mogę cię stracić, ale moje serce znalazło właściciela. Przepraszam.
W końcu. Udało mi się jakoś ubrać w słowa i wyrzucić z siebie całe to zwątpienie, całe to rozdarcie… Oczy moje i Ashley’a się spotkały. On ma w oczach łzy? I tyle miłości…
CC wbił wzrok w swoje kolana i wsparł głowę na dłoniach. Bez słowa podeszłam do niego i kucnęłam przed nim.
- Przepraszam… Nie chciałam cię zranić.
Szepnęłam ujmując jego dłoń w swoje. Poczułam na ramieniu dłoń mojego chłopaka. Ashley nic nie mówił. Spojrzałam na niego i widziałam jego szczęście i ulgę. On bał się, że nie z nim zostanę. Posłał mi ostatnie pełne miłości spojrzenie, lekko się uśmiechnął i wyszedł z pokoju. Tak bardzo mnie znał. Teraz musiałam porozmawiać z Christianem. Musiał mi spojrzeć w oczy i powiedzieć, że rozumie. Musiał. Nie mogę go stracić.
- Christian… Proszę.
Wydukałam gładząc dłonią jego włosy. W końcu podniósł głowę z kolan i spojrzał na mnie. Nie wiedziałam co mam myśleć. To spojrzenie było… dziwne. Nie mam pojęcia o czym teraz myśli. Bez słowa chłopak przyglądał mi się. Patrzył w moje oczy. Zapatrywał się głęboko w moje czarne źrenice. Czułam jakby szukał potwierdzenia moich decyzji w mojej duszy. Nie spuściłam wzroku ani na chwilę.
- Kocham cię. I nie wiem jak długo to we mnie zostanie. Ale chcę twojego szczęścia. A z nim jesteś szczęśliwa. Kochasz go, a on kocha ciebie równie mocno. Nie mogę sprawiać ci bólu.
Mówił wciąż odczytując świat zapisany w moich źrenicach.
- Zawsze będę dla ciebie, jesteśmy przyjaciółmi. Nie mógłbym cię stracić. Po prostu chcę twojego szczęścia, a zdaje się, że ono czeka na tarasie.
Uśmiechnął się ledwie zauważalnie Christian. Siedziałam tak naprzeciw niego, wpatrzona i niedowierzająca. Tak bardzo byłam mu wdzięczna. Tak bardzo bałam się, że go stracę. Nie był całkowicie szczęśliwy, ale chciał dobrze i rozumiał. Wtuliłam się mocno w jego klatkę piersiową, a on trzymał mnie w mocnym uścisku.
- Dziękuję.
Wychlipałam. Zbyt dużo ostatnio płaczę. Ale to były łzy szczęścia. Mogłam być teraz szczęśliwa z Ashley’em i być przyjaciółmi z CC’m. Kochałam ich wszystkich niezmiernie mocno. Byli dla mnie jak najlepsi przyjaciele… Jak rodzina.
- Nie płacz, głupku.
Powiedział pieszczotliwie Christian ocierając łzy z moich policzków. Pocałował mnie w czoło i delikatnie przejechał dłonią po moim policzku. Czułam, że był to dla niego rodzaj pożegnania. Żegnał się z myślami o tym, że kiedyś będę jego. Że to obok siebie będziemy budzić się codziennie.
- On czeka, idź.
Szepnął w końcu. Wstałam z kanapy, posłałam mu ostatnie kochające spojrzenie i ruszyłam w stronę ogrodu.
Było ciemno i kiedy wyszłam na dwór, nie mogłam nigdzie dostrzec Ashley’a. Nagle poczułam czyjeś ciepłe dłonie w około swojej talii, po czym na mojej szyi złożone zostały dwa drobne pocałunki.
- Dziękuję. Kocham cię.
Szepnął mi do ucha mój chłopak. Milcząc, splotłam palce naszych dłoni, jednocześnie zacieśniając uścisk Ashley’a wokół mojego tułowia. Położył mi podbródek na ramieniu. Staliśmy tak, wpatrując się razem w gwiazdy. Niebo było dziś bezchmurne, a gwiazdy tak jasne…
- Jesteś dla mnie najjaśniejszą z tych wszystkich gwiazd, moja Star…
Szepnął w końcu Ashley do mojego ucha. Słowo ‘moja’ wypowiedział inaczej. Było to dziwne. Brzmiało jakby balans pomiędzy chęcią posiadania, a świadomością, że odebrałby mi wolność.
- Zraniłam go.
Wydukałam w końcu, ze wzrokiem wciąż utkwionym w rozgwieżdżonym firmamencie nieba.
- Musiałaś wybrać. Inaczej cierpielibyśmy obaj, musząc rywalizować o ciebie.
Był to rzeczowy ton i niestety Ash miał rację. Byli przyjaciółmi i nie mogłam bawić się ich uczuciami, bo wyniszczałabym nie tylko każdego z osobna, ale jeszcze cały zespół od środka.
- Najbardziej szkoda mi Lauren. Nie poznałam jej, ale wiem, że żadna kobieta nie chce czuć się oszukiwana. Kochając mnie, zadawałby jej ból.
Powiedziałam bezwiednie zaciskając dłoń na dłoni Ashley’a. Chłopak delikatnie zwrócił mnie w swoją stronę.
- Najcudowniejsza dziewczyna świata…
Szepnął wpatrując się w moje oczy.
- Ciągle myślisz o innych, martwisz się… Może w końcu przyszedł czas, by zająć się własnym szczęściem…?
Powiedział Ash, odgarniając za ucho kosmyk moich włosów. Nic nie odpowiedziałam. Złączyłam swoje usta z jego wargami i czułam, ze świat mógłby się dla mnie teraz skończyć. Tylko on i ja, pod niebem pełnym srebrzystych gwiazd. Potrzebowałam go. Podświadomie mój umysł i ciało, wariowały kiedy był obok. Był najsłodszym narkotykiem, jakiego tak bardzo nie chciałam rzucić.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
JPRD ten rozdział jest taki boski że aż odjęło mi mowę :O
OdpowiedzUsuńPisz szybko następny proszę proszę proszę :D <3
I ciesze się że wszystko pozaliczałaś (xd)
Czekam <3333
Oj tak wszędzie ze wszytkim się kojarzy :D
OdpowiedzUsuńRozdział bisty, czekam na następny, plose szybko ^.^ <3
GOD NATHALIE!
OdpowiedzUsuńSKĄD TY BIERZESZ TE WSZYSTKIE MATFORY. DLA MNIE TY SAMA JESTES JAK NARKOTYK I TEN BLOG. UZALEŻNIŁAM SIĘ I RÓWNIEZ JAK BOHATERKA NIE MAM ZAMIARU TEGO RZUCIĆ W CHOLERĘ;**
DODAJ SZYBKO COŚ JESZCZE.
IM WIECEJ TEGO ZAŻYWAM TYM WIĘCEJ CHCĘ ;** <33
CZEKAM KOCHANA <33
Aaaaa!! rozdział zajebisty i boooski ; D
OdpowiedzUsuńczekam na szybkiego , szybkiego next'a ;D
buziaki ; ***
Fajnie , że juz wrocilas ;)
No właśnie też jestem ciekawa skąd bierzesz te wszystkie metafory . x.x . Ja czasami 5 wyrazowego zdania nie umiem ułożyć . xD
OdpowiedzUsuńSzkoda mi CC'iego .. ;c . Ale popieram słowa bohaterki . : ''Najbardziej szkoda mi Lauren. Nie poznałam jej, ale wiem, że żadna kobieta nie chce czuć się oszukiwana. Kochając mnie, zadawałby jej ból.''
Nawet nie wiesz jak stęskniłam się za tobą . ;D xD .
Czekam .^ ^ . ;*
Tęskniłam za Tb <333.
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty *_*
Czekam na next'a :3.
Jejciu, jak się cieszę, że wróciłaś! <3
OdpowiedzUsuńO matko, pawie się popłakałam ;c Szkoda mi CC'ego, szkoda mi Lauren, choć jej jeszcze nawet nie było.
Czekam na nexta
Dopiero dziś natknęłam się na Twojego bloga ;) Trochę czasu minie zanim wszystko przeczytam, ale się nie poddam ;) Zapraszam do siebie: mixennka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSuper że powróciłaś myślałam, że nie wrócisz ! całe szczęście. Rozdział Bisty.Czekam na nexta. A przy okazji ja też wróciłam bo długo nie pisałam. zapraszam :http://heavens-calling.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZa falluje cię jeśli się odwdzięczysz ;)
Ja pierdole , Devianciku , źle na mnie działasz ! ;*
OdpowiedzUsuńJak był moment : Siedziałam tak naprzeciw niego
Ja to wtedy pierwszy raz przeczytałam : Siedziałam tak naprzeciw nago O,o
Widzisz , Deviancie , źle na mnie działasz *.* ;*
A tak wgl rozdzial bardzo fajny ;*
CC :( Jejuu... dajcie mi chusteczkę! <3
OdpowiedzUsuń