czwartek, 6 czerwca 2013
46. 'Pytam jak przyjaciel.'
Bardzo was przepraszam, ale kończy się rok szkolny i muszę trochę podkręcić tępo teraz.
Cieszę się jednak, że wpadacie i czasem ktoś skomentuje, także kocham was za to moje Devianciki ♥
W ramach rekompensaty dziś trochę dłuższy rozdział ^^
P.S. Neryo, czytasz mi w myślach! Wesele z motywami Alicji? TAK! Matko, gdzie ty byłaś całe moje życie?! ;)
Ale ja zaklepuję taką śliczną niebieską sukienkę jak miała Sammi! ^^
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Hej, mała. Mam nadzieję, że jesteś głodna.
Przywitał mnie Jinxx promiennym uśmiechem, kończąc właśnie smażyć naleśniki. Po kuchni roznosił się cudowny zapach ciasta naleśnikowego, konfitur i czekolady.
- Jeszcze jak.
Uśmiechnęłam się lekko, stojąc w progu pomieszczenia. Usiadłam do stołu. Naprzeciw siedzieli CC i Ashley z głowami spuszczonymi w dół. Każdy z nich siedział z kubkiem kawy w dłoniach i milczał.
- Ej, może zaproponuję jej…
Andy wpadł właśnie do kuchni. Kiedy mnie dostrzegł, zawiesił się. Zamrugał dwa razy i wrócił do siebie.
- Tego… Nieważne.
Wymamrotał i podszedł do ekspresu.
- Jak tam Star? W porządku?
Zapytał, kiedy zrobił sobie kawę, zerkając na mnie. Potrząsnęłam głową w górę i w dół.
Jinxx podsunął mi pod nos talerz z naleśnikami. Dwa z czekoladą, dwa z truskawkami i malinami i dwa z syropem klonowym. Chwilę później już siedział po mojej prawicy. Po lewej stronie dosiadł się Jake.
- No jedz, narobiłem się trochę. Dość kiepski ze mnie kucharz, ale mam nadzieję, że nie jest tak źle.
Zaśmiał się Jinxx, kładąc mi dłoń na ramieniu. Uśmiechnęłam się słabo do niego.
- Nie dam rady tyle zjeść.
Powiedziałam cicho.
- Nawet mi nie mów. Wczoraj zero kolacji, dziś bez śniadania. Już.
Skarcił mnie zaraz Jake. Wzięłam sztućce i skosztowałam przysmaku z owocami.
- Są przepyszne. Dziękuję, Jeremy.
Powiedziałam przeżuwając naleśnika.
- Nie ma sprawy, mała.
Poczochrał mi włosy na głowie. Uśmiechnęłam się do talerza. Chyba pierwszy szczery uśmiech dzisiaj.
- To co, Star? Kino? Spacer? Basen?
Andy zaczął mi podawać różne opcje na spędzenie dzisiejszego dnia.
- A nie macie nagrań, czy coś? Wywiady i te sprawy…?
Zapytałam patrząc na wokalistę, opierającego się o kredens.
- I tak by dziś nic nie poszło…
Wymamrotał CC, z nosem dalej w swoim kubku. Andy odchrząknął znacząco, a perkusista zaraz zamilkł. Miałam wrażenie, że Christian i Ashley zostali nieźle objechani przez resztę, za wczoraj.
- Wiesz… Przeszłabym się trochę.
Powiedziałam po chwili namysłu, wracając do wcześniejszego pytania. Andy pokazał mi rządek swoich bielutkich zębów.
- Za pół godziny widzimy się na werandzie.
Rzucił z uśmiechem i zmył się z kuchni.
Spojrzałam lekko zdziwiona na resztę. Z czego on się tak cieszył? No, mniejsza… Skończyłam jeść, właśnie dopijałam kawę.
- Dziękuję chłopcy, było przepysznie.
Powiedziałam już w lepszym humorze. Na chwilę oczy moje i Ashley’a się spotkały. Wystarczyło. Szybko urwałam ten kontakt i popatrzyłam w inną stronę. Widziałam, że cierpi, że jemu też nie jest łatwo, ale ja muszę pomyśleć. Chociaż trochę.
- Także… Idę już.
Wymamrotałam i ze spuszczoną głową wyszłam z kuchni. Wpadłam dosłownie na kilka minut do pokoju, żeby jakoś się uszykować do wyjścia. Ubrałam czarne, podarte rurki, na to luźną koszulkę na ramiączkach, a pod spód koronkowy biustonosz. Nieźle. Do tego buty. Buty… Buty… O! Są. Moje stare glany. Mam je już kilka lat, ale są nie zawodne. Nieco poprzecierane, ale dają radę. Zbiegłam po schodach i po chwili zamykałam już drzwi. Andy już na mnie czekał.
- To dokąd zmierzamy?
Zapytał puszczając mi oczko.
- Przed siebie.
Powiedziałam i odetchnęłam świeżym powietrzem.
Opuściliśmy posiadłość chłopaków i szliśmy prosto ulicą rzekomo główną. Dlaczego rzekomo? Widzieliście kiedyś, żeby w Los Angeles na głównej brakował aut? No, ja też nie. A tutaj właśnie tak było. W ciągu godziny tędy przejeżdżał, może jeden samochód. Ledwo się obejrzeliśmy, a już byliśmy na wzgórzu Hollywood. Kiedy tylko dostrzegłam napis, stanęłam za literą „Y” i zatopiłam się całkowicie w widoku. O tak. Tego potrzebowałam. Cisza i ten widok. Tysiące świateł i zachodzące w oddali słońce, chowające się za wieżowce i wille centrum Los Angeles. Ten idealny stan umysłu, kiedy nie myślisz o niczym. Czujesz tylko chwilę i jej piękno.
- Widzę, że się podoba.
Wyrwał mnie nagle głos Andy’ego.
- Tak.
Uśmiechnęłam się, pożerając wręcz wzrokiem idealną panoramę miasta z czerwonym słońcem w tle. Zapomniałam już nawet, że przyszłam tu z Andy’m. Czuję, że będę tu wpadała częściej.
- Cudowny.
Szepnęłam bardziej do siebie, niż do chłopaka. Biersack stanął obok i również utkwił wzrok w horyzoncie. Odpalił papierosa i zaciągnął się.
- Co zamierzasz?
Zapytał z nikąd Andy, wypuszczając jednocześnie kłęby dymu z ust. Spojrzałam na niego zaskoczona.
- O czym mówisz?
Zobaczyłam uśmiech przemykający przez jego wargi.
- Nie mów, że nic ci nie jest. Chciałem wieczorem sprawdzić jak się czujesz, jak już wygoniłaś chłopaków.
Zaczął. Momentalnie stałam się czujna. Nie wiem jeszcze ile słyszał i co mi powie.
- Przyznam, że troszkę podsłuchiwałem. A ty płakałaś. Płakałaś cały czas.
Ulżyło mi nieco, bo bałam się, że dowiedziałby się o którejś z ran. Ale odwróciłam wzrok. Co miałam niby powiedzieć? Zaprzeczać? A może, że to ze szczęścia?
- Może powiesz jak ci z tym?
Zapytał wciąż zapatrzony w widok Andy.
- Wybacz, jestem kiepska do wywiadów.
Zaśmiałam się nerwowo. Andy wyciągnął z ust niedopalonego peta i przydepnął go butem.
- Pytam jak przyjaciel.
Powiedział. Chyba miał rację. Innym doradzałam mówienie i dzielenie się problemami, a sama nie umiem tego zrobić. To takie żałosne. Przecież nie mogę żyć z tymi wiecznymi pretensjami do siebie. Mogę choć trochę sobie pomóc.
- Pomogę ci.
A ten czyta mi w myślach?! Nieważne. Chyba nie uniknę rozmowy. Ponownie oparłam się o metalową barierkę i odgarnęłam za ucho moje potarmoszone przez wiatr włosy.
- Ja rozmawiałam dziś z Jake’m, mówił, że tak nie jest ale… Ale ja dalej mam wrażenie, że Ash i CC tak szybko nie przestaną się kłócić póki ja tu jestem. Uwielbiam waszą całą piątkę. Jesteście moimi przyjaciółmi. Nie chcę tego popsuć. Nie chcę, żeby przeze mnie rozpadał się zespół…
Andy był dalej niewzruszony. Stał zapatrzony w słońce, które już prawie zaszło.
- Ashley i CC. Obaj są dla mnie ważni i żadnego nie chcę stracić.
Szepnęłam. Biersack w końcu skierował na mnie swoje dwa lazurowe jeziora. Patrzył na mnie bardzo spokojnym, ale i przenikliwym wzorkiem.
- Kochasz Ashley’a?
Zapytał lustrując moje tęczówki.
- Ja…
Zawahałam się. Dlaczego? Przecież to oczywiste, że tak. Co się ze mną dzieje?
- Tak. Kocham go.
Powiedziałam najdobitniej jak mogłam. Nie mogę się wahać.
- A Christian?
Zapytał wokalista, nie spuszczając ze mnie oczu.
- Jego też kocham. Ale on jest moim przyjacielem. Przyjacielem.
Powtórzyłam jakby przekonując samą siebie.
- Ja chyba powinnam zniknąć.
Przypadkiem wymsknęły mi się moje myśli. Andy stanął przede mną wyprostowany.
- Nie waż się nawet.
Powiedział nieco przez zęby.
- Ale…
Zaczęłam ze łzami w oczach.
- Po pierwsze my wszyscy nie chcemy cię stracić. Jesteś naszą przyjaciółką, okej? A Ash i CC to chyba by zwariowali. Ten pierwszy jeszcze by wpadł na jakiś głupi pomysł…
Andy przejął się tym co powiedziałam, bo mówił coraz głośniej.
- Co masz na myśli…?
Zapytałam momentalnie zawieszając swoje oczy na chłopaku, kiedy wspomniał o ‘głupim pomyśle’. Andy westchnął.
- Jakiś rok temu zerwał z Blondi. Nikki. Nie wyszło mu to na zdrowie…
Czekałam w milczeniu. Wiedziałam, że Purdy był wcześniej z Nikki, ale nie miała pojęcia, potem coś się stało.
- Zerwali, bo Ashley dowiedział się, że kochana Nikki miała drugiego kochasia. Ona go potem długo błagała, żeby wrócił. Nie wiedział co dalej i zaczął sięgać po jedną więcej butelkę Danielsa. Potem dwie. Pił tyle, żeby zapomnieć o niej. W końcu go jakoś wyciągnęliśmy. A potem jak ty się pojawiłaś… On funkcjonował jakby nigdy nie pojawił się ktoś taki jak Nikki.
Byłam zszokowana tym co usłyszałam. Ja… Ja nie myślałam, że to tak wyglądało.
- Mam przeczucie, że ty potrzebujesz go tak samo mocno, jak on ciebie.
Dodał Andy. Zacisnęłam dłoń na barierce.
- Wracajmy.
Powiedziałam krótko. Musiałam ich zobaczyć. Obydwu. Trzeba to wyjaśnić i to ja muszę to zrobić.
- Zdaje się, że już czas.
Powiedział tajemniczo Andy. Spojrzałam na niego.
- Powiedzmy, że był dodatkowy powód mojego wyciągania cię dziś z domu.
Zaśmiał się Biersack. Przez całą drogę powrotną zastanawiałam się o co chodzi. Co się dzieje? Czyżby miała czekać mnie dziś jakaś niespodzianka?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dlaczego w takim momencie?! No dlaczego?!
OdpowiedzUsuńCholera, to takie dziecinne, że tak narzekam, ale...
Mam nadzieję, że jutro coś dodasz.
A i powodzenia w szkole, sama mam wiele spraw związanych z zakończeniem roku szkolnego.
A wracając do notki, to szkoda mi Ashley'a... biedak jest bardziej wrażliwy niż może się wydawać...
A co do niespodzianki to nie wiem czemu, ale pomyślałam o wampirach O.o
Rany, zaczynam już świrować... a nie, jednak nie, ja tak mam zawsze.
Pozdrawiam,
Ana.
JEJKU ROZDZIAŁ JAK ZWYKLE ŚWIETNY MAM NADZIEJĘ ,ŻE SZYBKO COŚ WPADNIE ;) ;****
OdpowiedzUsuńJaka Beka. Dawaj nexta proszę...<3
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział :D <3
OdpowiedzUsuńPisz szybko nowy :*
Chłopcy są tacy kochani ;)
OdpowiedzUsuńBoże, jak ja bym chciała mieć takich przyjaciół!
Mam nadzieje,że wszystko sobie wkrótce wyjaśnią, bo zaczynam wyczuwać lekkie napięcie ;)
Czekam na następny rozdział!
PS. Powodzenia w szkole!
Aww. < 3 !
OdpowiedzUsuńNormalnie przezajebisty rozdział!; )
Ejjjj kiedy next ?? Czekam z niecierpliwością deviancie :** mam nadzieję , że dodasz coś wkrótce ;**
OdpowiedzUsuńWreszcie ktoś (w sensie ty) przedstawia Ash'a jako kogoś bardziej skomplikowanego niż Pan-Przeleć-I-Rzuć. WRESZCIE!!!! :) Ciekawe, co takiego przygotowali chłopcy... I mam nadzieję, że po drodze nie zamienili domu w parujący krater.
OdpowiedzUsuńChcesz założyć sukienkę? Spoko, ja i tak noszę męskie ubrania. Gdzie byłam całe twoje życie? Siedziałam pod twoim łóżkiem, takie niewinne hobby, wiesz, kłaczki kurzu, kontemplowanie desek/wykładziny/paneli/dywanu... I straszenie potworów, które zazwyczaj siedzą pod łóżkami.
Huehuehue , kroi sie przyjecie przeprosinowe :3
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdzialik coz innego moge powiedziec ? *.*
Devianciku mój ;*