Niosłam dwa kubki parującej herbaty. Jeden dla mnie, drugi dla Christiana. Chybocząc się lekko weszłam na piętro. Uważając, żeby nie rozlać wrzątku, pchnęłam uchylone drzwi do pokoju CC'ego biodrem.
- Herbata podano!
Powiedziałam wzniosłym tonem, kiedy już bezpiecznie ulokowałam oba kubki na stoliku. Po czym odstąpiłam od nich, żeby dygnąć jak służąca w domu szlacheckim. CC zachichotał.
- Zabrakło serwetki, panienko Satvari.
Wczuwając się w rolę wielkiego pana, odpowiedział bębniarz.
- Już przynoszę, jaśnie panie Coma. Przperaszam za tę niesubordynację.
Powiedziałam spuszczając lekko głowę i przyjmując ton wielkiej skruchy, choć tak naprawdę śmiałam się pod nosem.
- Nie trzeba, panienko. Panienki winę można odpokutować tylko w jeden sposób...
Powiedział tajemniczym tonem i jednocześnie wstając z gracją, czarnowłosy chłopak. Popatrzyłam na niego lekko zszokowana.
- Panie Coma...?
Zająknęłam się, po czym Christian patrząc mi prosto w oczy, zaczął zbliżać się do mnie wolnym i szarmanckim krokiem. Kiedy był już naprawdę blisko zajrzał mi głeboko w oczy. Stałam jak zmrożona. Kompeltnie nie wiedziałam co zamierza. Coś mi mówiło, że nie powinna się obwiać i słuchałam tego głosu. Jednak miałam mały cień wątpliwości. Delikatnie złapał mnie za podbródek, po czym odwrócił moją twarz w bok tak, że jego usta stykały się z płatkiem mojego ucha.
- Już nie ma odwrotu...
Wyszeptał mi wprost do ucha CC, cichutko i aksamitnym głosem. Chciałam się rzucić do drzwi, bo to się zapowiadało źle. Bardzo źle. Nie miałam ochoty na powtókę ze starej rozrywki. Zamknęłam oczy i...
Zalała mnie fala śmiechu! CC właśnie zrobił mi, potocznie zwanego, Saskłacza na szyi. Dla nie doinformowanych, jest to tak zwane pierdzenie buzią w szyję drugiej osoby.
-Stop! Nie chcę!
Zaczęłam piszczeć, pomiędzy salwami śmiechu.
- Deklu jeden! Skończ już!
Wydarłąm się, wciąż dławiąc się śmiechem, i odepchnęłam tę jego uchachaną gębę od siebie. Menda!
- Nie strasz mnie tak palancie.
Walnęłam go lekko w ramię.
- A ty myślałaś, że co chcę zrobić, zboczuchu...?
Zapytał z błyskiem w oku, pocierając ramię, że niby tak bardzo mocno go uderzyłam i jak dużo siły mam.
- Ty już wiesz sam co!
Odpyszczyłam się i wystawiłam język. CC lekko się uśmiechnął, ale w jego oczach było coś niespokojnego. Jakby chciał powiedzieć coś jeszcze, a mimo wszystko wolał to zatrzymać dla siebie.
- Chcioałbiyembytakbielo..
- Co ty mamroczesz pod tym nosem, bo STAR NIE ROZUMIEĆ.
Zażartowałam, kiedy usłyszałam, że coś niewyraźnie mój, jakby do siebie.
- Nie ważne. Pij herbatę, bo Ci wystygnie.
Powiedział leciusieńko się juz uśmiechając i pocierając się nerwowo po karku.
- No móóóów...!
Chciałam jakoś wydusić z tej marudy co się dzieje, ale zauważyłam, że to wiele nie da.
- Jadę do miasta.
Rzucił Coma ni stąd, ni zowąd. Wybałuszyłam na niego gały i już chciałam coś powiedzieć, ale bębniarz zniknął za drzwiami pokoju, zostawiając harbatę na stoliku. Usłyszałam tylko szybkie kroki na schodach i już go nie było.
- I co mu się stało...?
Zapytałam siebie na głos, czekając na odpowiedź z-Bóg wie-kąd.
Skoro zostałam sama w sypialni perkusisty, sama zaczęłam pić herbatę i przeglądałam przy tym jego rzeczy osobiste. Nie zabronił mi w końcu szperać i drzwi otwarte zostawił... Kiedy schowałam już do tylnej kieszeni jedną parę skradzionych pałeczek do perki, zauważyłam, że coś wystaje z pod poduszki. Jako, że moja ciekawość nie zna granic, pozwoliłam sobie przyjrzeć się temu czemuś lepiej. To było zdjęcie. Byłam na nim ja z całym BVB. Zrobiliśmy je na pierwszej wspólnej imprezie, kiedy już z nimi zamieszkałam. CC trzymał mnie na barana, a ja miałam w ręce butelkę z, kończącą się, whisky. Reszta chłopaków mnie otaczała. symetrycznie Ash i Andy celowali we mnie konfetti, a Jake i Jinxx trzymali każdy po malusiej trąbeczce, jakby mieli mnie zapowiadać na miss najbardziej pijanej rockstar. Po tej imprezie wszyscy mieliśmy wielkiego kaca, ale było warto. To kochałam w każdym z chłopaków. Bawili się na całego, nie żałowali niczego i korzystali z życia na maksa, dając jednoczenie bliskim całych siebie. Są najlepszą paczką przyjaciół, jaką tylko można sobie wymarzyć. Uśmiechałam się sama do siebie, kiedy oglądałam zdjęcie. Ale pod poduszką było coś jeszcze. Malutki kapsel po napoju owocowym. Tymbarki kupić można na całym świecie, a ta zakręta z niego właśnie pochodziła. Był na niej napisane "TYLKO WARIACI SĄ COŚ WARCI". Dałam ją Christianowi, na początku naszej znajomości, kiedy jeszcze uczył mnie nieco grać na perkusji. Powiedziałam mu wtedy, że pasuje do niego, więc niech nosi ją na szczęście. Czy możliwe, że on już wtedy...? A może jeszcze wcześniej... Od pierwszego spotkania w samolocie...? Albo za dużo sobie wyobrażam i po prostu faktycznie jestem dla niego jak siostra i tak mocno mnie kocha...? Sama nie wiem. Dopiłam ostatni łyk herbaty. Rzeczy spod poduszki położyłam jak były i wyszłam z pokoju, z pustym kubkiem w ręce.
- Auć...
Wymamrotałam, bo standardowo na kogoś wpadłam.
- Co tam, Sieroto...?
Usłyszałam głos Andy'ego nad sobą.
--------------------------------------------------------
Ufff... Wreszcie! Mało, że nie mam laptopa swojego i muszę jakoś dzielić tego rodziców, to jeszcze brak internetu przez miesiąc! Wiem, że tłumaczenie marne, ale przepraszam Kochane. Do następnego rozdziału :*
No jesteś wreszcie! Pisz next ;]
OdpowiedzUsuńŚwietne :)
OdpowiedzUsuńWażne, że jest! I to jaki ciekawy rozdział...<3
OdpowiedzUsuńJuż myślałam, że CC chce ją pocałować XD
OdpowiedzUsuńStrasznie się cieszę, że napisałaś :3 Ty kurde nawet nie wiesz jak ja tęskniłam <3 Świetny rozdział i taki trochę tajemniczy :D Ciekawe o czym Natalie będzie rozmawiać z Andy'm XD Ja chcę jakiś wątek z Ash'em no! I to w trybie now! ;D
Duuużo weny i buziaki przesyłam ♥
O matko, użyłaś mojego ukochanego cytatu z Alicji w Krainie Czarów! ^w^ <3 Kocham Cię jeszcze bardziej i czekam na next ;*
OdpowiedzUsuńNareszcie! XD ciekawy rodział.. i znów mam milion pytań co dalej..wg zastanawiam sie jak tam relacje Asha i Star..dalej razem..zaczynaja od owa jako przyjaciele..? XD
OdpowiedzUsuń